Theth

Na trasie do Theth znajduje się tablica upamiętnająca Edith Durham słynną badaczkę Bałkanów. Ostatnią wolą zmarłego niedawno albanologa Roberta Elsie było właśnie tam spocząć. Marubi poświęcił większość swego życia portretowaniu górali. Co takiego jest w górach albańskich, że człowiek się zupełnie zatraca? Continue reading „Theth”

Wyskokowa Albania

Nie oszukujmy się – do Albanii jeździmy również po to żeby się dobrze bawić, a alkohol może iść w parze z fajną imprezką 🙂 Pytania dotyczące napojów wyskokowych są różne: od tych o tradycyjne napitki – po takie dotyczące cen znanych i lubianych alkoholi. Dziś część pierwsza tekstu o albańskich alkoholach! Raki, piwo, koniak! Continue reading „Wyskokowa Albania”

Zapraszam na kawę!

O Albanii nie da się opowiedzieć żeby nie wspomnieć o kawie. W trakcie spotkania w Poznaniu, kiedy moimi gośćmi byli blogerzy debata, która miała miejsce na terenie Tour-salon prawie wymknęła się spod kontroli. O co „pokłócili się” moi goście? O politykę międzynarodową? Sposób podróżowania? O urodę któregoś z bałkańskich krajów? Nie. O to czy lepsza kawa jest w Tiranie czy Prisztinie! Continue reading „Zapraszam na kawę!”

Voskopoje. Albańska Atlantyda

Zapomniałem powiedzieć, że w Voskopoje rosło dużo mchu. Na wiosnę, kiedy topnieją śniegi, pola wokół miasta pokrywał fioletowy mech, który we wschodnich promieniach słońca przybierał niebieską barwę. O tej porze roku zapach mchu wypełniał Voskopoje i kobiety zajmowały się jego zbieraniem. Ich piersi, włosy, pachy i całe ciało pachniało mchem oszałamiając mężczyzn. (…) Od mchu wzięła się nazwa Voskopoje, które w dawnych czasach po łacinie zwane było Muskopolis lub Miasto Mchu. (…)
Jeśli Voskopoje byłoby ciałem to kupcy i rzemieślnicy byliby dłońmi i nogami, artyści byliby oczami i uszami, natomiast kapłani byliby mózgiem. Pozostała część byłaby ustami, które jedzą dzięki trzem pozostałym oraz za nich mówią.
Ben Blushi „Te jetosh ne ishull” tłum. własne*

Continue reading „Voskopoje. Albańska Atlantyda”

Korcza – francuskie miasto w Albanii

Pierwszy raz przyjechałam do Korczy, gdy był festiwal piwa (nota bene trunku, którego nie lubię), bo właśnie tam powstał najstarszy browar. Każdy więc może mieć korczańskie wspomnienia racząc się piwem Korça, będącego obok browaru Tirana, najpopularniejsze.

Równocześnie moja pierwsza podróż do Korczy była prezentem na urodziny. Nie sądziłam, że będę wracała tam kilka razy w roku i wciąż, krok po kroku odkrywała perełki tego regionu. Architektura, mentalność, kultura i doświadczenie historyczne wyróżniają ten obszar. Jest to dla mnie także miejsce niezwykłych biografii i opowieści. Continue reading „Korcza – francuskie miasto w Albanii”

Prizren – zwiedzamy najpiękniejsze miasto Kosowa

Przemykając przez podróżniczy Internet spotykam się zwykle z opinią, że Prizren to najładniejsze miasto Kosowa. Zachwyca bez dwóch zdań. Z uroczymi uliczkami, tureckimi domkami oraz sklepikami. Nad rzeką przecinającą centrum można usiąść i wypić kawę, zjeść pyszną baklawę. Trochę czujemy klimat jak w Sarajewie, trochę dzięki twierdzy przypomina nam się Szkodra albo Berat. Miasto perełka. Miasto pocztówka.

Continue reading „Prizren – zwiedzamy najpiękniejsze miasto Kosowa”

Jego Wysokość Kosowo

Opisywanie Kosowa podzielę na kilka etapów. Podobnie, jak o Albanii nie da się pisać tylko z jednego punktu widzenia… to znaczy – da się, ale ja tak nie potrafię.

Continue reading „Jego Wysokość Kosowo”

Sen o potędze

 

Lubię być pierwsza.

Bunk’art jest miejscem, o którym pierwsze wzmianki pojawiły się już 2 lata temu. Próbowałam tam wejść – okazało się, że był otwarty raz i to zupełnie okazyjnie. Miejsce to traktowałam mocno obsesyjnie, bo chciałam być pierwsza. Continue reading „Sen o potędze”

O kobietach, które noszą sygnety

Dziś temat popularny co również budzący kontrowersje. Popularny, bo i tajemniczy oraz dotyczący kwestii płci.

Nie chcę ogłaszać się specjalistką i pisać rozprawa naukowych, jednak przy okazji pojawienia się w „polskich internetach” tego o oto artykułu poczułam, że temat należy rozwinąć. Przede wszystkim dlatego, że problem w samym tekście opisującym zdjęcia został mocno spłycony. Potraktowany z jednej perspektywy przez co stał się tylko jakąś ciekawostką pozbawioną trochę głębszego sensu, ale służącą jednej ideologii. Czytając podpisy pod zdjęciami można sobie wyobrazić taki dziki kraj, gdzie jak to bywa na południu rządzą macho i kobiety, a zwłaszcza młode dziewczyny chcąc mieć więcej praw obcinają włosy i zakładają spodnie. Pstryk stają się facetami i wszystko jest fajnie i pozamiatane.

Wyjść należy od Kanunu czyli prawa zwyczajowego obowiązującego przez wieki w Albanii. Są teorie, które widzą korzenie kanunu już w czasach starożytnych, ale jednak sformalizował się w wieku XV. Stworzenie własnego systemu praw wynikało z organizacji klanowej i z braku typowych instytucji zajmujących się egzekwowaniem prawa. I właśnie zapisy tego zwyczajowego prawa również poruszały kwestię burrnesha czy inaczej virgjëresha shqiptare.

Jest prawdą, że kobiety, które chciały uniknąć aranżowanego małżeństwa mogły stać się „mężczyzną”. Jednak rodzina musiała to zaakceptować. Faktycznie to był jedyny sposób żeby uchronić się od zemsty niedoszłego małżonka oraz zachować honor.

Następnym powodem był brak mężczyzn w rodzinie. Dawniej w wyniku wojen, chorób śmiertelność była większa. Ze względów praktycznych rodzina potrzebowała męskiej głowy rodziny. Wielu rzeczy kobieta nie mogła załatwić – była pozbawiona praw. Nie mogła chronić swojej rodziny, dysponować majątkiem. Dlatego też kobiety decydowały się lub były zapewne w jakimś stopniu zmuszone do przyjęcia na swoje barki „zmiany płci”. Często sytuacje dotyczyły również kwestii tzw. krwawej zemsty, której prawidła również są wyłożone w Kanunie. Tylko męscy potomkowie mogli pomścić czyjąś śmierć. A często bywało i tak, że całe męskie linie ginęły właśnie przez ten zwyczaj. Wtedy z poczucia obowiązku kobiety przywdziewały męski strój, a co za tym idzie i wszystkie konsekwencje tego czynu.

Znane są również przypadki, kiedy w rodzinie brakowało żeńskiego potomka i z jakiś powodów wiadome było, że już więcej dzieci w rodzinie się nie pojawi. Wtedy najmłodsza córka od początku była wychowywana jako chłopiec.

Strój, fryzura czy zachowanie to jedno. Zaprzysiężone dziewice przez społeczność były traktowane bez cienia ironii czy złośliwości. Były mężczyznami – koniec i kropka. Przebywały w męskim towarzystwie i nikt nie odmawiał im równego traktowania.

Śmiem jednak sądzić, że dla kobiet sprawa nie była taka oczywista i prosta. Wiele kobiet, z którymi przeprowadzane są wywiady mówi, że zawsze czuły się inne, nie czuły się kobietami. Ale jednak uważam, że przypadki współczesne różnią się od dawniejszych. Chociaż zastanawiający dla mnie jest sam moment przełomu. Chwili kiedy kobiety wychodzą na ulicę i zaczynają identyfikować się z inną płcią, innymi realiami życia oraz inną funkcją w społeczeństwie.

Prawa i wolność to jedno, ale jeśli kobieta została w jakimś sensie przymuszona do tej tradycyjnej zmiany płci. Jak przyjęła to nie jako wybawienie tylko jako brzemię? A pamiętajmy o bardzo istotnej kwestii. Przysięga nie mogła zostać złamana! Za złamanie jej płaciło się głową. Poczucie obowiązku wobec rodziny jest często silniejsze od wszystkiego – zwłaszcza jak jesteśmy wychowani w silnej tradycji. Ciekawe jest jednak to drugie dno, kiedy burrnesha zaczyna dorastać i kochać, ile historii tego typu zakończyło się nieszczęściem.

Jeszcze w czasach, kiedy przez myśl mi nie przeszło, że tak mocno życie zwiąże mnie z Albanią czytałam bardzo dobry reportaż w Wysokich obcasach: Spodnie dają mi wolność.

Bardzo polecam – fajnie napisany i pokazujący bohaterki we współczesnym świecie. Ta zmiana płci nie jest taka tradycyjna, obwarowana prawami Kanunu. Staje się faktycznie manifestem, który wynika z realiów czy potrzeb. W ten sposób tradycja staje się sprzymierzeńcem tych kobiet.

Czy widziałam virgjineshe? Chyba tak. Raz oglądając niewielki hotel przedstawiono mnie… co tu dużo mówić bardzo męsko wyglądającej kobiecie. Tradycja ta jest żywa przede wszystkim na północy kraju. Nikt jednak nie twierdzi, ze we Vlorze mieszkają tylko ludzie „stąd”. Albańczyk, który ze mną był nie umiał odpowiedzieć na pytanie czy to „babochłop” czy faktycznie udało mi się poznać kogoś, o kim czytałam.