O Albanii nie da się opowiedzieć żeby nie wspomnieć o kawie. W trakcie spotkania w Poznaniu, kiedy moimi gośćmi byli blogerzy debata, która miała miejsce na terenie Tour-salon prawie wymknęła się spod kontroli. O co “pokłócili się” moi goście? O politykę międzynarodową? Sposób podróżowania? O urodę któregoś z bałkańskich krajów? Nie. O to czy lepsza kawa jest w Tiranie czy Prisztinie!
-Dziewczyny! Gadacie bzdury! – wykrzyknął Piotr, autor bloga Podróże Pana Szpaka na wieść, że Kinga z Floating My boat oraz Kamila z Kami and The Rest of the World stawiają wyżej kawę w stolicy Kosowa niż Albanii.
W ten sposób dotknęli absolutnego sacrum. Albania to kraj “bez religii”, ale z jedną świętością! Jest to kawa.
Potwierdzają to również statystyki, gdyż okazuje się, że ten mały bałkański kraj zajmuje drugie miejsce w rankingu największej ilości barów/kawiarni na 100 000 mieszkańców. Wyprzedza ich tylko Hiszpania. Następny jest Cypr, a Włochy daleko w tyle. Jak chodzi o tych ostatnich to Albańczycy włoski styl picia kawy uważają za profanację. No bo jak kawę pić szybko? Jest to dopuszczalne tylko w przypadku, jeśli czeka na nas autobus albo wkurzony obcokrajowiec. Ewentualnie, jeśli jesteśmy kierowcą autobusu z wkurzonymi obcokrajowcami. Wtedy espresso lub makiato będzie wypite na raz-dwa-trzy.
W innym wypadku nad kawą trzeba posiedzieć. Trzeba dać jej możliwość nabrania odpowiednich właściwości. Nawet najmniejszy lokalik ma doskonałą włoską (sic!) kawę i możemy z czystym sumieniem spędzić nad takim “naparstkiem” godzinę albo i więcej. Jest to rozrywka całkowicie egalitarna. Absolutnie każdy spędza dużą część życia nad kawą. Pierwsze randki, spotkania z kolegami, wyjścia na zakupy z rodziną, biznesy, spotkania handlowe, emeryckie pogaduszki, czytanie gazety czy klikanie na komórce. Ważne, że poza domem. Ważne, że na kawie.

Według danych z 2015 roku 18% biznesów w Albanii to właśnie bary i restauracje co daje mniej więcej 13 612 barów/kawiarni i 4 061 restauracji. Ta liczba rok rocznie jest coraz większa. Wynika to również z rozwijającej się turystyki. Dla wielu ludzi jedną z najprostszych opcji zarobkowych jest założenie malutkiego baru na osiedlu czy w swojej miejscowości. Chociaż trendy też się zmieniają i powstaje coraz więcej miejsc, gdzie możemy zjeść coś słodkiego, wypić bardziej wymyślnego drinka czy zamówić do kawy śniadanie. W Kosowie dodatkowo kawiarnie to pewien sposób na budowanie nowej tożsamości. W Albanii te miejsca zmieniają się wraz z modą oraz powstają wszędzie tam, gdzie jest jakaś luka. To właśnie modne lokale zagospodarowały przestrzeń “blloku” czyli dzielnicy, która częściowo była zamknięta w czasach komunistycznych. One tworzą nowy wizerunek miasta, a z drugiej strony są łącznikiem z dawną tradycją. W rytuale picia kawy łączy się stare z nowym.
Nawet w warstwie językowej możemy odczuć, że z kawą to nie przelewki. Przede wszystkim jeśli chcemy się z kimś umówić to używamy pytania czy idziemy na kawę. Możemy faktycznie zjeść lody czy zamówić piwo, ale w mowie potocznej wyjście na kawę jest wręcz synonimem wychodzenia gdziekolwiek. Jeśli Polakom źle się powodzi to mówimy “Nie mam co do garnka włożyć” lub “Nie mam na chleb”. Ja bardzo często spotykałam się ze stwierdzeniem “Było tak źle, że nie miałem na kawę!”
W Albanii jednocześnie kawę pić może ok 20% jej mieszkańców, gdyż według szacunków jest tam 598 872 miejsc w różnego rodzaju lokalach. A i kawa należy do najtańszych w Europie, gdyż jej cena to średnio 60 eurocentów.
Kawa to bałkański styl życia. To chęć wychodzenia na zewnątrz, spotykania się z ludźmi. Niekoniecznie spędzanie czasu w domu czy w biurze. Zwiedzanie to jedno, ale Bałkany możemy poczuć na kawie. Jestem w stanie wiele zrozumieć – jeśli wytłumaczone jest to kawą. Możemy opuścić coś na szlaku zwiedzania, ale tylko jeśli w zamian zaserwujemy kawiarniane opowieści, bo bez tego Bałkany to nie są Bałkany.
Jak będziecie, gdzieś w pobliżu, w Albanii – zapraszam na kawę 🙂
***Ilość barów/kawiarni na 100 tysięcy mieszkańców:
Hiszpania: 587
Albania: 473
Cypr: 470
Włochy: 250
źródło: http://shqiperiaime.al/post-12376/
foto: pixelbay
A ja też powiem, że mi jedzenie, o kawie nie mówię, bo mam kłopoty z sercem i nie bardzo ją mogę pić, bardziej smakowało w Prisztinie niż w Tiranie…
No to kolejna osoba do grupy prisztińskiej 🙂
Mama mojego chłopaka – Bułgarka – w zeszłym roku była we Włoszech, a potem kilka dni w Albanii i powiedziała, że lepszej kawy niż w Albanii nigdy nie piła 🙂 Ja też uwielbiam albańską kawę. Z Kosowem nie mogę porównać, bo kiedy tam byłam, to jeszcze kawy nie piłam 🙂
Powiem Ci w sekrecie, że wiele osób o pizzy mówi to samo 🙂
A ja muszę powiedzieć że fantastyczna kawę piłem w Blagaj w Bośni a w tym roku będe próbował Albańskiej 🙂