Całkiem niedawno zapraszałam na kawę. Teraz zapraszam na… coś słodkiego, bo desery w Albanii to osobny temat. Cukiernie wyglądają absolutnie obłędnie i wielokrotnie przez kilka minut nie wiedziałam co wybrać, jeśli akurat jakimś cudem nie miałam apetytu na kultowe Trileće czyli biszkopta nasączonego trzema rodzajami mleka z grubą polewą z płynnego karmelu. Ciasto w niektórych krajach bałkańskich robi zawrotną karierę mimo, że pochodzi z Ameryki Południowej.
Oczywiście w Albanii dostaniemy też słodycze, których pochodzenie jest nazwijmy to ogólnie tureckie. Ociekająca cukrem, ale znana na całych Bałkanach BAKLLAVA. Kiedyś zastępowała torty, była przygotowywana na wszelkiego rodzaju uroczystości, jak chociażby wesela. Po dziś dzień ma sławę ciasta “świątecznego”. Znam historie o tym, jak przed jakimiś ważnymi wydarzeniami czy nawet Nowym Rokiem przygotowywało się baklawę nawet tydzień, bo nie było przecież gotowych półproduktów. “Iza, to jak u Was z lepieniem pierogów przed Bożym Narodzeniem!” – śmieją się Albańczycy.
O co tyle hałasu? W skrócie jest to ciasto filo przełożone orzechami i nasączone wodą z cukrem lub miodem (często do syropu dodaje się też trochę soku z cytryny). Bardzo charakterystyczne tureckie ciacho to również KADAIF. Mówi się o nim, że jest “włochate”, bo jest stworzone z charakterystycznego niteczkowatego ciasta, które po upieczeniu też nasącza się syropem i posypuje orzechami.
Inne przygotowywane w ten sposób słodycze to TRIGONA, TULLUMBA czy SHENDETLIE. Przedostatnie to ciastka smażone, a później marynowane w cukrowym syropie, a ostatnie to nasączone ciasto typu REVANI czyli ciacho z kaszy manny. To było z resztą jedno z najpopularniejszych ciast w czasach komunizmu, gdyż wszystkie składniki były łatwo dostępne.
W ogóle domowe albańskie słodycze wydają się takie łatwe w przygotowaniu… Poniosłam już kilka klęsk przygotowując “ichnią” HALLVE lub HASUDE. Z pierwszą w ogóle związana jest ciekawa historia, gdyż nazywa się ją również “nata e mire” (dobra noc) i jest według tradycji podawana przed ramadanem oraz przy okazji pogrzebu. W dzień pochówku podaje się ją gościom, później przygotowuje się ją tydzień po uroczystości i wspomina ponownie zmarłego. Niby podsmażasz mąkę na patelni, dodajesz cukier i wodę… Podobnie jest z HASUDE, gdzie łączysz karmel z mąką ziemniaczaną/kukurydzianą i… powstaje wielka klucha z grudami nad którą płaczesz. Jeśli jednak uda się przygotować ten deser dodajesz do niego orzechy i cieszysz się, bo to sztuka!
Ciekawym i jednym z moich ulubionych deserów jest związane m.in. z tradycją bektaszycką HASHURE. Istnieje przypowieść o Noe, który jak znalazł się na górze Ararat to wszyscy świętowali i przygotowali posiłek z najprostszych produktów czyli pszenicy i orzechów. Związane jest również z muzułmańskim świętem Aszure, a również z bektaszyckim świętem Sułtana Nevruzit. Sama z resztą spotkałam się z bardzo różnorodnymi tradycjami związanymi z przygotowywaniem tego deseru. W zależności od religii, albo zupełnie od religii niezależnie. Ja osobiście uwielbiam domową wersję, która jest naładowana orzechami, bakaliami…. robiona powoli i z namaszczeniem. Podobno powinna mieć trzynaście składników!

Wszystkie te słodycze można dostać w cukierniach (pasticeri) oraz piekarniach.
Co jeszcze ciekawego? Na pewno wszelkie kremowe wynalazki z włoskimi korzeniami jak PROFITEROL (nadziewane biszkopty, które dodaje się do kremowych deserów), TIRAMISU, KREM KARAMEL… oraz znane nam słodkości, w trochę innej odsłonie. Desery albańskie są bardzo słodkie – idealne do mocnej i gęstej jak smoła kawy!
Cenowo jest też przyjemnie, gdyż deser waha się od 100 do 200 leków czyli najwięcej zapłacimy 1,5 euro. Razem z kawą wydamy na taką przyjemność mniej więcej 2 euro czyli zmieścimy się w polskiej dyszce 🙂
Najdziwniejszy deser 🙂
Musiałam zrobić mały edit, bo kompletnie zapomniałam o mało wegetariańskim deserze czyli KABUNI! Uwaga, uwaga! To deser, który zawiera mięso! Najpierw ryż smażymy na maśle, dodajemy cukier, rodzynki oraz… baraninę! Ogólnie jest smaczny, ale niektórzy na samą myśl o baraninie na słodko wychodzą na świeże powietrze. Zwłaszcza, że do deseru dodaje się nie tyle nawet mięso co na przykład rozgotowane ścięgna 🙂 SMACZNEGO!
Super notka, wiele ciekawych rzeczy o których nie miałam pojęcia, jedząc te pyszności. Ślinka cieknie :p
Chyba jednak ta Albania w maju będzie jako miejsce na następnà podróż 🙂
Zapraszam 😊
A Kabuni? Najdziwniejszy deser świata. Hasude jadłam ale totanie nie miało smaku.
Taaaak faktycznie! Zapomnialam 😊 zaraz to naprawie!
Izo, jakie polecasz cukiernie, kawiarnie w Tiranie, Vlorze?? My we Vlorze ciągle chodziliśmy do Pastceri Izraelite 🙂
Koncowka Golem i Mali i robit tam jest spokojniej ☺
Polecam PELIKAN PATICERI w Durres… Ciastka że palce lizać 😉
Zabiję cię za edit. Było mi miło i przyjemnie a tu baranie ścięgna! Idź kobieto!
Hahaha 😉