Atmosfera wokół albańskiej „zemsty krwi” jest gęsta i sensacyjna. Wyobrażenia oscylują wokół mężczyzn z kałasznikowami dybiących na życie oponentów. Zamieszane we wszystko rodziny są tłem, które pogłębiają stereotyp porachunków dzikich plemion. Z drugiej strony pojawia się równie szkodliwy romantyczny mit, który spłyca współczesny obraz sytuacji.
Najczęściej, kiedy mówimy o tej części albańskiej kultury nie sięgamy zbyt głęboko do źródeł, ważne jest żeby pokazać prostych ludzi, którzy mówią o zemście, honorze oraz tradycji, gdyż „gjakmarrja” to przede wszystkim tradycja. Prawo zwyczajowe systematyzowało życie plemion żyjących na terenie współczesnej Albanii, Czarnogóry oraz Kosowa już przed wiekami. W różnych częściach powstały odrębne, ale zarazem do siebie podobne kodeksy, a wśród najsłynniejszy Kanun Leka Dukagjinjego, na który powołują się wszyscy. Archaiczne zapisy w większości straciły na ważności i nikt ich nie stosuje. A nawet o nich nie pamięta. W tradycji zachowały się w niektórych regionach pewne drobne zasady dotyczące na przykład zachowania się wobec gości czy relacji w rodzinie.
Czymś co miało kształtować naród albański przez wieki jest honor oraz besa czyli honorowa przysięga, obietnica, dane słowo, którego złamać nie można. Między innymi stąd wzięło się przekonanie o Albańczykach jako narodzie, dla którego honor to najważniejsza wartość. Pośród tych wszystkich zawiłości oraz praw odnajdujemy zapisy, które w dzisiejszych czasach mrożą krew w żyłach. Zapisy, które przez wieki zostały również uproszczone i zmieniła się nawet ich interpretacja. Urosły do rozmiarów sensacji, a faktycznie służą celom nie zawsze chlubnym.
Przede wszystkim po co komuś stare prawa jak istnieje kodeks karny?
Kronika niezawinionej śmierci
W 1997 roku niedaleko Permetu we wsi Podgoran rozegrał się dramat. Agim Vramozi zabił Zalo Qendro. Zabójca został zabrany na komisariat, gdzie przyznał się do winy. Jego rodzina od dwudziestu lat ukrywa się i nawet po jego wyjściu z więzienia musi pozostawać w zamknięciu. Z roku na rok jest coraz gorzej, gdyż synowie są już dorośli i może spaść na nich zemsta rodziny zabitego. Na wszelki wypadek nastoletnia córka też pozostaje w domu razem z rodzicami, którzy bezsilni czekają aż może ktoś z rodziny zabierze ich za granice.
-Od początku. Mieliśmy dom na wsi. I był zasilany przez energię elektryczną, którą doprowadzały trzy słupy. Nasz dom był położony wysoko, ciężko było z elektrycznością. Tamten przyszedł jednego dnia z bratem i wujem i zaczęli majstrować przy tych słupach, że niby coś naprawiają, a faktycznie chcieli pozyskać z nich żelazo. Zauważyłem to i wyszedłem spytać co robią. Powiedzieli, że pracują i żebym sobie poszedł. A wiedziałem, że chcą ukraść żelazne części, bo to był rok 1997… chciałem ich przestraszyć. Strzeliłem… ale żeby ich wygonić. Wywiązała się z tego awantura. Mój ojciec z bratem poszli później nawet do ich domu żeby zamknąć temat. Żeby wyjaśnić tą całą sytuację. Oni powiedzieli, że nie są żadnymi słupami czy żelazem zainteresowani i że im przeszkadzałem i że do nich strzelałem i chcą mnie zabić za to. Ja nie wychodziłem z domu, nie poszedłem do nich. Po tygodniu wyszedłem do sklepu, takiego gdzie był bilard. Chciałem pograć w bilard. Graliśmy z ojcem. Nie zauważyłam nawet jak oni przyszli. Zaczął mnie szarpać i wyciągnął na zewnątrz. Zaczęliśmy się wszyscy szarpać. Powiedziałem, że chcę sprawę wyjaśnić raz na zawsze, ale on odpowiedział, że to są nasze ostatnie dni i że nie będziemy już bezpieczni. On wyciągnął nóż. Więc trzeba było się bronić. I tak został zabity.
Natomiast w kamiennym i zaniedbanym domu we wsi Podgoran mieszka nadal siostra zamordowanego, która całą historię kwituje w kilku poszarpanych zdaniach.
-No był słup i było żelazo… I brat chciał coś zrobić z tym słupem, bo on chciał to żelazo. A ci powiedzieli, że on jest ich, że jest zajęty. Brat powiedział, że ma swoją robotę i nie jest napisane, że jest ich. No i zaczęli strzelać i o milimetry ominęła mojego brata kula. Nie centymetry. O milimetry. Bardzo się przestraszył . Po kilku dniach przyszli, powiedzieli, że go zabiją. Stracił życie dla żelaza, słupa… Później mój brat spotkał ich w takim miejscu z bilardem… i powiedział „ Chodź tu! Czemu chciałeś mnie zabić tam na słupie z automatu?” Wyszli na zewnątrz. On później ugodził go nożem. Ugodził go nożem w serce…
Obie wersje wskazują na ten sam motyw – jednak jak różne są to relacje. W tych historiach nie ma nic z męstwa i honoru. Tak naprawdę motywy zbrodni, które we współczesnych czasach doprowadzają do zemsty krwi są banalne. Często chodzi o zwykłe porachunki, o nieumyślne spowodowanie śmierci czy o zwykłą ludzką zazdrość.
-Często pojawia się morderstwo o bardzo banalnych motywach, które wywołują zemstę krwi. Nie wiadomo czy takie morderstwo już można interpretować jako zemstę krwi. Bo kiedy pojawiają się normy zwyczajowe, ja lub osoba którą zabiłem musi zdecydować, że ta druga osoba chce wypełnić zemstę krwi. Nie zawsze jest to zemsta krwi albo prawo zwyczajowe. – mówi prof. Farruku, specjalista od prawa zwyczajowego
Albańska psychoanaliza
W teorii psychoanalizy są wątki łączące pojęcie żałoby z chęcią zemsty. Zwłaszcza jak śmierć jest nagła i mają wpływ na nią czynniki zewnętrzne. Jednak to pragnienie może zdominować życie i nie pozwolić na przepracowanie żałoby. Taka żałoba trwa bez końca i jest podporządkowana tylko idei pomszczenia utraconego bliskiego. W Albanii sytuacja wygląda tak, że tradycja oraz społeczeństwo pozwalają na to żeby trwać w swoim bólu.
Shpejtima Qendro, która od dwudziestu lat opłakuje swojego zamordowanego brata zdaje się czasem nie do końca radzić z rzeczywistością. O swoją złą sytuację ekonomiczną, samotne macierzyństwo oraz stan zdrowia obwinia zabójcę brata, który zabrał jedynego żywiciela rodziny. Od tego momentu zaczęły się ich wszystkie problemy. Dom zaczął niszczeć, ona nie może znaleźć pracy – nawet przekleństwo dotknęło jej córkę, gdyż nikt nie zauważył jej przyjścia na świat. Dziecko przez cztery miesiące pozostawało bez nadanego imienia.
W podobnym czasie rodziła żona Agima, która ze łzami w oczach wspomina moment ucieczki, kiedy jej córka była jeszcze w brzuchu. Ich życie również straciło kotwicę, gdyż przez dziesięć lat żyli bez mężczyzny w domu i bez źródła stałego dochodu.
Za jeden z najgorszych skutków zemsty krwi uważa się nie tylko ewentualne, popełniane z zimną krwią zabójstwa, ale również zahamowanie rozwoju społecznego. Rodziny żyjące w strachu przed vendettą nie wychodzą z domu, nie pracują. Ich sytuacja ekonomiczna jest często dramatyczna, a dzieci nie mają dostępu do edukacji, gdyż są również zamykane w domach w obawie o ich życie. Mówimy tu nie tylko o zdobywaniu wiedzy i wykształcenia, ale również o zdobywaniu umiejętności społecznych, które później są niezbędne w dorosłym życiu. Liljana Luani – nauczycielka zajmująca się takimi dziećmi mówi wprost, że jest to „kontyngent” dla organizacji przestępczych. Również ze względu na to, że są wychowywane w cieniu zemsty, przemocy oraz nienawiści.
-Nie jestem winna. Ale ta sytuacja teraz…Wcześniej o tym nie wiedziałam, ale no tak jest, że jak było morderstwo, to trzeba zabić córkę lub syna. Taki jest zwyczaj tu… albański. – mówi spokojnie córka Agima, ale widać że nie do końca jest jasne dlaczego miałaby poddać się tej tradycji i na czym ona faktycznie się opiera.
-Zemsta krwi jest tylko niewielkim fenomenem, czymś małym co znajduje się w Kanunie. Kiedy mówimy o Kanunie to nie jest tylko zemsta krwi. Zemsta krwi jest jednym ze źle interpretowanych punktów norm zwyczajowych. Kiedy mówimy o zemście krwi głównie mówimy o dwóch równych konfliktach między dwiema lub kilkoma rodzinami, które nie ufają prawu państwowemu oraz zwracają się w kierunku albańskich norm zwyczajowych. – tak o zemście krwi wypowiada się profesor Farruku
-Kanun powinien znaleźć się w muzeum – dodaje wspomniana wcześniej Liljnana Luani.
Jednak pragnienie zemsty jest silniejsze i daje możliwość zapanowania nad swoim bólem po stracie bliskiej osoby. Shpejtima po długim wywodzie o swoim beznadziejnym życiu ożywia się. Kiedy pada pytanie czy rodzina Agima ma się czegoś bać.
-Tak. Mają rację. Tak. Mają rację. Przepraszali na początku. Chciałabym odbudować mury mojego domu, ale to nic nie zmienia, że mówili przepraszam, ale mój honor, myślenie moje.. on zadał mi dużo bólu… za bardzo boli. Nie mam pieniędzy żeby żyć ponieważ mój brat nie żyje…. to, że oni przychodzili to nic nie zmienia. To jest sekret, to jest tajemnica. To są sprawy specjalne. Ja tego nie zrobię… jestem wierząca. Ale przepraszam nie wiem co zrobią moi bracia. Przepraszam, przepraszam, ale… taki jest fakt. To jest delikatna sprawa…
Nagle jednak przerywa, mówi że jest zmęczona i faktycznie traci koncentrację oraz zainteresowanie rozmową. Jeszcze kilka razy wspomina o swojej złej sytuacji, ale wylała z siebie już cały żal. Jej oczy są na powrót puste. Rozmowa traci sens, a panujący w pokoju ziąb jest coraz bardziej dokuczliwy. Wracamy na błotnistą, rozjechaną drogę żeby trafić na świeżo wyasfaltowaną trasę do Tirany, gdzie na obrzeżach ukrywają się rodziny takie jak Vrenozi.
Ich dom jest schludny i ciepły. Taki rodzinny, ciężko jest wyobrazić sobie, że wisi nad nimi jakakolwiek klątwa. Córka Agima jest bardzo grzeczną młodą dziewczyną z komórką zawsze w zasięgu wzroku. Córka Shpejtimy na Facebooku, tak jak każda nastolatka, umieszcza miliony selfie. Zupełnie nie współgra to z prawami spisanymi wieki temu.
Największy albański mit
Aktualne dane dotyczące zemsty krwi nie są precyzyjne. Raz słyszymy o 10 tysiącach rodzin, zaraz ktoś dementuje to mówiąc, że określenie tego nie jest takie proste. Rząd zamiata sprawę pod dywan, a jeśli już gdzieś pojawia się temat zemsty krwi bardzo często jest mitologizowany. W obliczu istnienia Kodeksu Karnego i odpowiednich służb Kanun wydaje się czymś przestarzałym.
Najbardziej przejmujące są słowa Liljany Luani, która z pasją mówi, że Kanun powinien być tylko eksponatem muzealnym. Powtarza to kilkukrotnie i z naciskiem mnożąc tragiczne historie.
– Jak miałabym to wytłumaczyć tak jak to postrzegam? Dla mnie „zemsta krwi” to nieszczęście. Mamy nowy wiek, w którym żyjemy i to, że stosujemy wciąż to prawo to jest po prostu nieszczęście.
Nie ma w jej wypowiedziach żadnego romantyzmu, gdyż na co dzień spotyka się z dziećmi, które dotyka klątwa praw sprzed sześciuset lat. Sama pochodzi z regionu Dukagjini, gdzie “kanunowe prawa” są wciąż żywe. Pracuje w małych miejscowościach na północy kraju i jako nauczycielka próbuje reformować społeczeństwo. Przede wszystkim daje możliwość edukacji dzieciom, które zmuszone są do ukrywania się z całą rodziną. Dodatkowo stara się aktywizować kobiety, organizować spotkania dzieci zwaśnionych stron. Pracuje u podstaw i krytykuje tradycję „zemsty krwi” bardzo ostro dodając, że to nie jest tak, że Albańczycy są źli i chcą mordować. Podobnie uważa Elion Farruku.
– Jestem przeciwny żeby to łączyć z albańskim temperamentem, bo jednak zawsze to jest coś kulturowego, coś plemiennego i coś co dzieje się w społeczeństwach, gdzie ludzie twierdzą „Jestem katolikiem , ale tego wymaga ode mnie społeczność w której żyję, ludzie z którymi żyję”. Temperament jest czymś bardziej psychologicznym zależnym od charakteru każdego człowieka. Dlatego uważam, że to niekoniecznie zależy głównie od temperamentu człowieka lub nie, bo każda osoba ma inny temperament. Nie mogę powiedzieć, że tu są społeczności rządne krwi, „pijące krew” czy społeczności zemsty krwi. To jest indywidualne.
Dodatkowym zagrożeniem, które widzą eksperci jest usprawiedliwianie działań przestępczych „zemstą krwi”.
-Są konflikty między grupami przestępczości zorganizowanej, które usprawiedliwiają morderstwa między sobą, eliminację konkurencji mafijnej lub ekonomicznej i łączą to z zemstą krwi. Ale to nie jest zemsta krwi. Zemsta krwi ma jednak reguły. Reguły zwyczajowe. Ok. oni mogą tłumaczyć, że to są motywy zemsty krwi bo zabija „przeciwnika” nawet z powodów osobistych albo mafijnych. Ale to nie ma nic wspólnego z zemstą krwi. To jest zwykłą nienawiść do drugiej osoby, nienawiść tworząca przestępczość, która jest nie tylko w Albanii, ale w sumie na całych Bałkanach czy w całej Europie.
Sytuacja rodziny Vremozi lub Shpejtimy są dalekie od akademickiego obrazu, którym usprawiedliwia się fenomen kulturowy “zemsty krwi”. Zwykle w wypowiedziach ludzi, którzy nigdy nie spotkali nawet jednej osoby związanej z takimi sytuacjami pojawia się podniosła narracja mówiąca o romantycznej tradycji. Niestety tak naprawdę w pięknych słowach otoczonych podniosłymi metaforami pomijają rzecz najważniejszą. Ludzkie życie, które nie musi zostać odebrane żeby zostało zniszczone.
Strach ma wielkie, kiczowate oczy
O „zemście krwi” opowiada się albo w tonie sensacji, albo absolutnego kiczu. Przypominam sobie egzaltację pomieszaną z świętym oburzeniem jaka towarzyszyła emisji programu Tomasza Sekielskiego poruszającego ten temat, dwa lata temu. Jak zapewne wiecie brałam w nim udział m.in. jako tłumacz.
Nie znam nawet jednego przypadku żeby ktoś tak wystraszył się filmu żeby do Albanii nie pojechał. Znam natomiast dziesiątki przykładów ludzi, którzy pytali mnie o „Po prostu” i chcieli dowiedzieć się więcej o tym fenomenie kulturowym. Mówię o tym bardzo często na wycieczkach i przywołuję konkretne wspomnienia oraz przykłady. Jest to coś fascynującego, sensacyjnego, ale koniec końców nie tak egzotycznego jakby mogło nam się wydawać. Może dlatego, że tyczy się to ludzkich emocji w obliczu najbardziej dramatycznych przeżyć.
Warto również wspomnieć o tym, że turyści z tą tradycją mogą zetknąć się jedynie przy okazji opowieści. Wracając do wstępu: nie ma na ulicach Albanii rządnych zemsty mężczyzn biegających z kałasznikowami i jakiegokolwiek zagrożenia. Nie ma moim zdaniem również w tym wszystkim romantyzmu.
Jeśli temat nas interesuje możemy odwiedzić Kulla e Ngujimit czyli jeden z najsłynniejszych obiektów w Theth. W wielu miejscowościach znajdowały się budowle, w których ukrywano się przed zemstą krwi.
*zdjęcia pochodzą z wikipedii