Jak najlepiej trafić do serca Albańczyka? Przez żołądek! Mówię tu zarazem o męskim/damskim sercu, ale też o sercach teściów i całego klanu, bo żadna love story nie może obejść się bez udziału rodziny. Myślę, że znajdziesz też w tekście inspiracje na to, jak po prostu sprawić przyjemność znajomym z Albanii, serwując im rozmaite kulinarne specjały.
Kulinarne specjały na oczarowanie Albańczyka
Polskie smaki na albańskim stole
Zacznę od tego, że mam szczęście, bo mój mąż kocha polską kuchnię. Oczywiście musiałam się w pewnych kwestiach trochę przestawić i na przykład pamiętam sytuację, jak pierwszy raz ugotowałam Elionowi rosół. Kiedy podałam do stołu spoglądał na mnie z oczekiwaniem… między nami atmosfera gęstniała… aż wreszcie zapytał “Gdzie jest chleb?” No tak! Wszystko z pieczywem!
Jestem często pytana czy gotuję mu “po polsku”. Tak i nie tylko jemu, bo przemycenie czegoś polskiego na albański rodzinny stół, to dla mnie wręcz punkt honoru. W moim repertuarze króluje mięso, o czym wspominałam w poprzednim wpisie. Albańska biesiada nie może się bez niego obejść i dlatego kuszę gulaszami, schabowymi, zrazami…
Wśród znajomych, którzy próbowali czegokolwiek z polskiej kuchni na czele listy “pycha” stoją na pewno kabanosy! Jeśli chcesz komuś je kupić, to lepiej wybrać te bez wieprzowiny, bo pamiętajcie, że w Albanii można trafić na muzułmanina, który jej nie jada. Rzadko, bo rzadko, ale jednak może się to przydarzyć. Polskie wędliny są o niebo lepsze niż te albańskie! Myślę, że wiele osób zauważyło, że ich wybór np. w bufetach śniadaniowych jest słaby.
Ptasie mleczko, mimo że dostępne w niektórych albańskich marketach, zawsze jest na czasie. Kupione teściowej przełamie pierwsze lody. Jednak, jeśli myślimy, że z teściem wódeczka pomoże dobrze rozpocząć relację, może być różnie. Zwykle wódka będzie kurzyć się na półce, bo jeśli nawet w rodzinie są osoby gustujące w mocniejszych trunkach, to jednak wolą rakiję. Przyznam, że jeśli chodzi o alkohol, częściej przywożę, jako drobne souveniry tzw. małpki w różnych smakach. Oczywiście Żubrówka i Gorzka żołądkowa może być czymś ciekawym także… pod względem językowym, bo wymówienie tych nazw stanowi nie lada wyzwanie. Myślę, że szybciej trafimy do czyjegoś serca piwem lub cydrem.
Kiedyś myślałam, że najbardziej nieprzyswajalną dla obcokrajowców potrawą w Polsce są flaczki. Dla mnie już sama nazwa brzmi słabo, ale ja ich po prostu nie lubię. Może są nacje, które by się wzdrygnęły, ale nie Albańczycy. Dla nich to polska wersja zupy paca, która może być nie tylko z głowizny, ale i żołądków. Ryzykowne dla miłości mogą być natomiast śledzie i kaszanka, bo odbiegają od albańskich smaków. Chociaż przyznam, że raz śledziki powędrowały na stół, kiedy gościliśmy naszych albańskich znajomych i wzbudziły entuzjazm.
Najbardziej szokujące dla mnie jest to, że Albańczyków nie zachwycają pierogi. Część z moich znajomych je lubi, ale nie wymieniają ich w czołówce polskich przysmaków. Na moim mężu nie robią właściwie żadnego wrażenia, ale na teściowej już tak! W sumie to nawet ważniejsze!

Albańskie afrodyzjaki
Wszystkie poradniki mówiące o afrodyzjakach łączą owoce morza i ryby z bogatym życiem seksualnym. A na albańskim wybrzeżu takich potraw jest bardzo dużo. Może to tłumaczy albańską gorącą krew?!
Na czele listy afrodyzjaków są ostrygi, które możemy znaleźć w niektórych restauracjach. Jednak o wiele bardziej popularne z tej listy są małże, z których Albania wręcz słynie. Krewetki czy ośmiorniczki też są dostępne na wybrzeżu naprawdę wszędzie! I oczywiście tam je należy jeść, bo mamy gwarancję, że są najświeższe i najlepiej przyrządzone. Poza tym romantyczna kolacja nad brzegiem morza też stworzy odpowiedni klimat.
Jeśli jednak jesteśmy w centralnej części kraju? Co może być kulinarnie podniecającego?
Dla ludzi o mocnych nerwach i żołądkach… jagnięce oczy! Nie dostaniemy ich samych, ale są częścią popularnego dania jakim jest grillowana jagnięca głowa. Natomiast nie znalazłam informacji, czy ich jądra (które można zamówić w niektórych knajpkach) mają takie same właściwości jak te bycze. No ale spróbować w sumie można, zwłaszcza, że jagnięcinę wymienia się wśród mięs, które dodają energii również tej miłosnej!
Afrodyzjakiem jest również gojnik, czyli sprzedawana na każdym straganie “herbata górska”. Pomaga nie tylko w przypadku chorób wszelakich, ale podobno także fantastycznie wpływa potencję. Nie bez powodu nazywany jest bułgarską viagrą! Myślę, że to kolejny powód żeby zrobić sobie zapas tego ziółka.

Biblijnym owocem płodności jest figa, a wybuchowy seks można mieć dzięki granatom, które zresztą podobno powstały z krwi Dionizosa. Był on najbardziej z rozpustnych greckich bogów i uwielbiał pić jeszcze jeden ważny afrodyzjak.
Na Bałkanach 14 lutego króluje nie tylko święty Walenty, ale także święty Trifun, czyli patron wina! O tym, jakie szczepy są dostępne w Albanii, już kiedyś pisałam (ARTYKUŁ) i myślę, że to świetny pomysł na prezent dla ukochanego/ukochanej.
A może zaręczyny w Albanii?
W sześcioletniej historii Mojej Albanii kilka razy byliśmy nie tylko świadkiem, ale stroną uczestniczącą w zaręczynach. Organizowaliśmy je na plaży w Golem, na półwyspie Karaburun, na jeep safari oraz na przełęczy Llogara! Więc jeśli ktoś z Was ma pomysł oświadczyć się w bunkrze lub w jakimś innym oryginalnym miejscu, to dajcie znać!
A jeśli chcecie poznać więcej “smaczków”, nie tylko kulinarnych, na temat Albanii i jej mieszkańców, sięgnijcie po książkę Albania. W szponach czarnego orła.