Życie w Albanii – blaski i cienie
Pytania o to, jak wygląda moje życie w Albanii, pojawiają się tak naprawdę w trakcie każdej wycieczki. Odpowiadam, zgodnie z prawdą, że po prostu dobrze. Podkreślam zwykle, że jednak należę do grupy uprzywilejowanej i niektóre codzienne problemy mieszkańców są mi dalekie.
Na pewno nie mam już takiego zapału neofity i nie próbuję być bardziej albańska od Albańczyków. Już nie podchodzę z nadmiernym entuzjazmem do komplementów w stylu “Ty już jesteś, jak Albanka”. Mówię, że dziękuję, miło mi, ale pozostanę przy swojej polskości, która dzięki emigracji stała się moją tarczą.
Jak każdy człowiek opuszczający swoje miejsce urodzenia, mam rzeczy, za którymi tęsknie. Wybrałam takie niekoniecznie górnolotnie odnoszące się do polskości. Jestem osobą praktyczną i o takich sprawach będę wspominać.
Kulinarne życie w Albanii
Są pewne smaki, które przenoszę na grunt albański, ale i takie, na które jednak muszę czekać do kolejnej wizyty w Polsce. Wśród nich jest polski chleb, kaszanka czy pierogi “jak u mamy”. Oczywiście podzielam zachwyt nad albańskim jedzeniem i jestem wielbicielką owoców morza oraz wszelkiego rodzaju past. Pamiętajcie jednak, że kuchnia albańska jest to także smak mojej codzienności, czyli brak w tym wszystkim tego elementu zaskoczenia.
Dyskutujemy często z moim mężem na temat tego, co wolimy w Albanii, a co w Polsce. On na przykład przekłada albańskie kiszonki nad polskie, ale już wieprzowinę woli w polskim wydaniu. Ja lubię dania z ziemniaków, a tu jednak frytka czy pieczone ziemniaki, to jedyna ich forma.
Ale dodam też coś, co bardziej mi się podoba niż w Polsce! Ja nienawidzę wrzących zup i gorących dań, więc letnie serwowanie wpasowuje się idealnie w moje gusta. No i jeszcze nie tęsknię za czarną herbatą, bo w zwyczaj picia jej też nigdy się nie wczuwałam.
Różnorodność gastronomiczna
Nie mieszkam w dużym mieście i czasem brakuje mi innych niż bałkańskie smaków. W stolicy szybciej można dostać np. coś z kuchni azjatyckiej, ale nadal bardziej oryginalna oferta nie jest spektakularna. Poza tym, jak już pojawi się taka restauracja, to jest strasznie droga i snobistyczna do obłędu. Więc w Polsce, gdy jestem na wyjeździe poza rodzinnym domem – tak jak ostatnio na spotkaniach autorskich – albo jem bardzo regionalnie albo wybieram lokale spod znaku kuchni świata. Przywożę z Polski różne mieszanki przypraw lub składniki, które pozwolą ugotować mi coś egzotycznego.
Usługi online w Albanii
To, że wystarczy kilka kliknięć i można załatwić milion spraw… od urzędowych po zakupy online. Od zakupy biletu po rezerwacje leków w aptece. Niektóre rozwiązania pojawiają się już w Albanii, ale są dopiero w powijakach. System e-albania czy aplikacja banku nie są dla mnie jakieś super intuicyjne czy ergonomiczne. Wiem, że premier Albanii, w związku z walką z korupcją, wszystkie usługi administracyjne przeniósł do sieci. Ale działa to połowicznie.
Zakupy przez internet
Często natrafiam na takie kwiatki, jak zamówienie online, ale tylko z odbiorem własnym… Zawsze jest jakiś schodek do pokonania. Co więcej, zakupy nie są chronione prawami konsumenckimi, więc jeśli zamówisz czerwone szpilki o rozmiarze 37, a dostaniesz czarne w rozmiarze 39, to niestety zostajemy pozostawieni sami sobie z błędnie wysłanym towarem, który nie podlega zwrotowi, wymianie ani reklamacji i nie mamy możliwości zgłoszenia tego odpowiednim instytucjom.
Gdyby wszystko podlegało nieco lepszym regulacjom prawno-logistycznym, świetnie sprawdziłby się tutaj pomysł paczkomatów, zwłaszcza, że szczegółowe dane adresowe w Albanii niejednokrotnie trudno ustalić.
Płatności kartą
Problem, z którym zmagam się nie tylko ja, ale i turyści przyjeżdżający zwiedzać ten kraj, to brak możliwości korzystania z płatnością kartą w większości miejsc. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni, że kartą lub BLIK-iem, możemy zapłacić nawet w osiedlowych sklepikach, tutaj możliwe jest to w niektórych marketach, restauracjach lub kawiarniach. Jednak jeśli nie mamy odpowiedniej ilości gotówki w portfelu, lepiej przed zakupami czy zamówieniem upewnić się, że dane miejsce oferuje płatność kartą.
Kosmetyki
Niestety wybór jest niewielki, perełki nie wszędzie dostępne i jest po prostu drogo, więc i w tej kwestii życie w Albanii nie jest usłane różami. Kosmetyki naturalne czy wegańskie trudno znaleźć w Rossmannie czy innej większej drogeryjnej sieciówce. Czasem nagle w jakimś osiedlowym sklepie objawią się głównie greckie lub włoskie ciekawe propozycje, ale raczej w wyniku cudu. Natomiast perfumy czy kosmetyki z trochę wyższej półki potrafią być dużo droższe niż w Polsce.
Tak, zaopatruję się w kosmetyki w Polsce i w ramach drobnych podarków przywożę je dla znajomych kobiet.
Wsiąść do pociągu byle jakiego?
Brakuje mi podróży pociągami… Kolejnictwo w Albanii prawie nie istnieje, na pociągi nie ma co liczyć, tabor jest stary i zdewastowany. Od dziecka jeździłam pociągami (tata kolejarz!) i dla mnie to bardzo naturalny sposób podróżowania. Uważam, że jest wygodniejszy od komunikacji autokarowej.
Wychodzi tu ze mnie też nostalgia, związana generalnie tęsknotą za Polską, którą odczuwam. Nie jest to w moim wypadku uczucie, które wpływa na codzienne funkcjonowanie, ale raczej chwilowe napady melancholii. Nie wiem, czy byłabym taka rozentuzjazmowana, gdyby ktoś kazał mi wrócić do studenckich czasów i śmierdzących skarpet współpasażerów z nocnej relacji Poznań-Skarżysko.
Bez wymienionych rzeczy da się oczywiście żyć i w sumie to tylko się cieszyć, że mam tylko takie problemy. Wiem też, że część z nich w ciągu kilku lat już będzie nieaktualna. Jeszcze 10 lat temu lista byłaby dłuższa i pewnie żartowałabym z istniejących jeszcze wtedy w Albanii kafejek internetowych. Dzięki temu, że część roku spędzam poza Albanią, za każdym razem, gdy do niej powracam, zostają zaskoczona kolejnymi pozytywnymi zmianami, dzięki którym znów czuję się o jeden krok bardziej swojsko. Same wyjazdy pozwalają mi na nabranie nowej perspektywy na zachodzące zmiany życia w Albanii.