Północna Albania przyciąga miłośników turystyki górskiej oraz pięknych widoków. Jest to zdecydowanie, po części nadmorskiej najbardziej popularny obszar kraju. Opisywałam już Dolinę Valbony oraz Theth czas na mniej popularny region czyli przed Wami Malësia e Madhe, gdzie wśród gór rozrzucone są gościnne wioski.
Kelmend – ziemia żyjącej przeszłości
Kiedyś był to jeden z najmniej dostępnych regionów sprawił, że wielu podróżników zachwycało się tym, że wyizolowani mieszkańcy są bardzo mocno zakorzenieni w swoich tradycjach. Faktycznie do dziś można zobaczyć tradycyjnie ubrane starsze panie, ale prawda jest taka, że w Albanii istnieją bardziej odcięte od świata miejsca. Wiąże się to bardziej ze smutkiem i biedą niż z kolorowym folklorem, ale to temat na inny artykuł. Ta częśc Gór Przeklętych jest mniej popularna i przez to nadal nie tak komercyjna. Dopiero widać początki budowy pierwszych hoteli, a wszystko toczy się z rytmem natury.
W drugą sobotę sierpnia w okolicach miejscowości Lepushe na przełęczy Predelec odbywają się wybory najpiękniejszej góralki czyli Logu i Bjeshkëve. Wszyscy występują w pięknych tradycyjnych strojach. Impreza służy również promocji regionu. Natomiast w kolejną sobotę w Tamare święto Pełni Księżyca (Festa e Hënes se Plotë) czyli dzień poświecony emigrantom. Region wyludnił się pod wpływem migracji głównie do USA. Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych np. w miejscowości Vermosh mieszkało ok 1200 mieszkańców. Aktulanie jest ich niewiele ponad 500.
Uwagę zwraca na pewno przywiązanie mieszkańców do religii katolickiej. Od wieków nazywało się ten region “wyspą chrześcijaństwa” i podobnie jak w innych górskich częściach Albanii uciekali tam katolicy w czasie okupacji tureckiej. Dzięki temu możemy być świadkami obchodów wielu religijnych świąt np. 24 maja Matki Boskiej Nieustannej Pomocy, a 29 czerwca św. Piotra i św. Pawła.
Podobnie jak w przypadku innych rejonów Gór Przeklętych w region Kelmend warto wybrać się jeśli lubimy dziką przyrodę oraz piesze wędrówki po oznaczonych szlakach. Dodatkowym atutem są m.in. liczne jaskinie. Rzeka Cem zachęca do wędkowania. Na trasach pojawiają się cykliści, a w miejscowości Tamarë można napić się piwa z lokalnego browaru.
Jak tam dotrzeć?
Ciekawostką jest to, że trasa w te rejony jest łatwiejsza, jeśli porównamy ją z szutrówką do Theth czy fakt, że do Valbony musimy jechać albo “na około” przez Kukës lub tłuc się na przeprawę na jeziorze Koman. Oczywiście ma to swój urok, ale ze Szkodry do Vermosh czyli najbardziej wysuniętej na północ albańskiej miejscowości jest ok 3 h asfaltowej trasy. Droga bywa mocno kręta, a najsłynniejsze są “agrafki” przełęczy Leqet e Hotit, pięknie widoczne z tarasu widokowego i powrównywane często do tych na przełęczy Llogara.
Podróżując po Czarnogórze możemy “wyskoczyć” na jeden dzień w te rejony i zrobić pętelkę w Malësia e Madhe przy okazji “zaliczając” największe jezioro Gór Przeklętych czyli Plav po stronie czarnogórskiej. Tak jak Hani i Hotit jest znanym przejściem to Vermosh-Guci jest malutkie i używane głownie przez lokalsów, chociaż podejrzewam, że w sezonie i tam mogą pojawić się kolejki.
Baza noclegowa
Najpopularniejsze miejscowości to Tamare, Lepushe i Vermosh. Baza hotelowa opiera się tam na pokojach gościnnych – tablice z ogłoszeniami znajdują się przy drodze, więc na pewno trafimy do jednego z gościnnych domostw. Podróżując poza sezonem czyli jesienią czy wczesną wiosną musimy być przygotowani na to, że w większości pokoiki nie są ogrzewane. Właściciele również na podwórkach mają zaaranżowane kempingi, więc można również przyjechać z namiotem.
Nie liczmy jednak na restauracje. Zwykle gospodarze mają swoje, naturalne produkty: sery, jagnięcine czy wieprzowinę, pstrągi. To nie jest miejsce, gdzie zjemy makaron z owocami morza, ale region szczyci się naturalnym i wytwarzanym tradycyjnymi metodami jedzeniem. Dostaniemy to co lokalne i sezonowe, a nie rozbudowane menu.
One thought on “Dalej niż północ – Malësia e Madhe”