Albania za darmo? – antyporadnik

Podróżując każdy liczy się z kosztami. Fajnie dostać coś za darmo, przenocować na dziko czy zminimalizować koszty. Pamiętajmy jednak, jak cienka jest granica w byciu oszczędnym, a byciu cwaniakiem.

Obserwując Albanię wiem, że jest ona jednym z ostatnich krajów w Europie, gdzie można naprawdę tanio spędzić wakacje. Nikt nas nie goni, kiedy rozbijemy się na plaży, można znaleźć mega tanie knajpki albo samemu przygotowywać posiłki z warzyw i owoców, które są w śmiesznych cenach. Jeżeli ktoś jest dobrze zorganizowany to kilka eurasów w kieszeni i można sobie poradzić.

W Albanii są ludzie, którzy w imię tradycji gościa przyjmą pod dach i ugoszczą. W taki oto sposób pojawia się pole do popisu dla wszelkiego rodzaju „nadużyć” ze strony turystów.

Kiedy za darmo nie oznacza za darmo?

Wielokrotnie zdarza się, że mamy namiot, ale chcielibyśmy jednak skorzystać z prysznica czy podładować komórkę. Wsie albańskie są bardzo gościnne i lokalsi nie powinni nam robić problemów, jeśli zechcemy się zatrzymać u nich na polu. Jak mają warunki pozwolą się wykąpać, przyniosą owoce z sadu, a nawet zaproszą na raki. W bardziej popularnych miejscach ludzie powiedzą wprost jaka jest opłata za rozbicie się na podwórku. Ale nie wszędzie i nie zawsze.

Wiele osób niestety odjeżdża nie pozostawiając nawet grosika z poczuciem triumfu, że TYLE kasy zaoszczędzone!

Albańczycy często stawiają. Odmawiają wzięcia pieniędzy. Płacą za nas. Goszczą. Jak wybrnąć z sytuacji, kiedy widzimy, że pieniędzy nikt od nas nie przyjmie?

Warto mieć przy sobie: czekoladę z Polski, małą wódeczkę czy breloczek. Jeśli nie mamy kasy, miejmy chociaż klasę. Zawsze czuję się tak fajnie podbudowana jeśli w jakimś barze czy hotelu zobaczę polską wódkę lub flagę. Nie żebym chciała zaraz spróbować tej wódki, ale jak pytam skąd ją mają to słyszę miłe historie. Ktoś z naszych rodaków przychodził do tego lokalu i tak się zaprzyjaźnił z właścicielem, że zostawił souvenir. Pewnie dał właścicielowi zarobić, ale zapewne też właściciel postawił mu raki lub zawsze serwował za darmo owoce.

Darmowa kultura?

Może ze względu na to, że jestem przewodnikiem i znam ludzi w muzeach czy innych przybytkach turystycznych tak bardzo zbulwersowałam się tymi fragmentami przewodnika:

Wleź bocznym wejściem! Nie zapłać 100 leków! Przecież taki zamek w Beracie to tylko sterta starych kamieni! A że UNESCO? Jesteś zwycięzcą! Trzy ziko w kieszeni! Nieważne, że w podziemiach amfiteatru w Durres znajdują się mozaiki… autor pewnie nie był – to i nie wie.

Ministerstwo Kultury dostaje pieniądze z budżetu na restaurację zabytków. Jednak na utrzymanie poszczególnych skarbów kultury idą również wpływy z biletów. Są drogie muzea, których wejściówki dochodzą nawet do 700 leków. Jeśli nas na nie nie stać – trudno przejdźmy się gdzieś, gdzie możemy zwiedzać za darmo lub za mniejszą kwotę.

Jednak jeśli w jakimś monasterze można zapalić świeczkę lub jest skarbonka na datki wrzućmy nawet najmniejszy datek. Może to pozwoli ocalić na przkład zniszczoną w czasach komunistycznych ikonę?

Jeśli ktoś nas oprowadza z grzeczności czy jesteśmy uczestnikami „free tour” też wypada się odwdzięczyć. Napiwek dla przewodnika lub zaproszenie na kawę to fajna opcja. Czas to również pieniądz, o czym wiele osób zapomina. To jest czas poświęcony nam.

wakacje

 

Każde euro, które wydajemy w Albanii (i nie tylko tam) poprawia czyjeś życie. Przyjeżdżając do jakiegoś kraju korzystamy z jego kultury. Dużo się mówi teraz o tym żeby nie ściągać filmów czy książek z nielegalnych źródeł. Podobnie wygląda sprawa z innymi dobrami kultury. One same z siebie się nie utrzymają. Ktoś musi po nas posprzątać, zapłacić za prąd, bo sala jest oświetlona żebyśmy mogli podziwiać… I tak dalej, i tak dalej.

Podróżujmy mądrze!

 

 

 

 

3 thoughts on “Albania za darmo? – antyporadnik

  1. Heh zgadzam się ze wszystkim co piszesz i mam podobne spostrzeżenia z Gruzji. Gruzja jest naprawdę biednym krajem, chyba nawet bardziej niż Albania, a na każdym kroku spotykaliśmy Polaków, którzy oczekiwali biesiad i wszystkiego za darmo. Za to te „dobre rady” to chyba z przewodnika Pascala, autorstwa jednej z naszych bałkańskich blogerek, czy może się mylę? Przewodnika nie kupiłem, bo nawet dla początkujących miłośników Bałkanów jest słaby, ale te „rady” to już zdecydowanie poniżej poziomu…

  2. Oj zgadzam się z Tobą w 100%. Z takim samym zachowaniem że strony naszych rodaków spotkałam się w Czarnogórze przy Starej Maślane. Zamiast zapłacić 1€ oglądali i robili zdjęcia zza muru, aż wstyd mi i mężowi było że jesteśmy Polakami 😐

Leave a Reply