Wszystkie zmysły

Przyznaję się bez bicia, że do programu „Kossakowski. Szósty zmysł” podchodziłam dość sceptycznie. Jakoś te jego podróże mnie nie fascynowały. Byłam po prostu podejrzliwa. No, bo co? Przede wszystkich tych wszystkich znachorów i jasnowidzów traktowałam przez pryzmat modnego swego czasu pana „Ręce, które leczą”, który napełniał energią wodę mineralną przez telewizor. Jestem wychowana w bardzo przesądnej wiejskiej kulturze, ale to było dla mnie za wiele. Już nawet Kaszpirowski, do którego modlili się wszyscy był dla mnie podejrzanym typem ze śmieszną grzywką.

Pierwszy mój kontakt z postacią Przemka Kossakowskiego to wywiad w Wysokich obcasach, od których jestem uzależniona (proszę o tym pamiętać na turystycznych szlakach! To cienkie pisemko to dla mnie nie lada gratka!). Czytałam w tramwaju, w drodze do pracy i stwierdziłam, że to strasznie fajny koleś. Dawno się nie spotkałam z takim bezpretensjonalnym podejściem do życia. No spoko, spoko – pomyślałam poruszając chyba wszechświat. Później zadziałały te wszystkie dróżki przeznaczenia i przypadku i gruchnęła wiadomość, że nowa edycja jego programu będzie, nie gdzie indziej tylko na Bałkanach. Jak jeszcze usłyszałam, gdzieś albańskie szwargolenie w tle i hasło Kosowo to ustawiłam wszystkie przypominacze na środę godz. 21:55. Tak pięć minut wcześniej żeby już się ładnie ubrać, umalować i pojechać chociaż na chwilę na Bałkany!

Pierwsze odcinki to wizyta w Rumunii co cieszyło i wprowadzało element oczekiwania. A czekałam z wypiekami jak szalona gimnazjalistka. Cholera ile bym siły nie wkładała w to żeby oglądać wszystko profesjonalnym okiem Przemek K. mnie ujął i chyba pierwszy raz nie zbesztam kogoś o przedstawienie w tym wypadku Kosowa.

Bywa pobieżnie, irytująco skrótowo, ale jakoś tak naturalnie ten cały Bałkański świat się układa. Może dlatego, że program jest ciągłym eksperymentem na żywym organizmie prowadzącego, brak jest typowego spojrzenia z góry na „biedne kraje”. Gdzieś po drodze są wspomnienia o mafii czy wszechobecnych mercedesach, ale nie ma w tym nachalności definiowania narodu przez te symbole. Kossakowski wypada zdecydowanie naturalniej w gestach bratania się z ludźmi niż Martyna Wojciechowska, która próbowała zamknąć wielowiekową tradycję w swoim bardzo ciasnym formacie. Ona zastosowała metodę – znajdźmy temat w jakimś kraju, a później go przytnijmy tak jak nam się podoba i udawajmy obiektywizm. Kossakowski ma trochę inną metodę – nie sili się na panoramę, szukanie fundamentów. Ma konkretne przypadki, które pokazuje i całkowicie subiektywnie komentuje zostawiając sprawy kulturowe trochę z boku.

Bardzo dużo miejsca jest poświęcone gościnności i otwartości Kosowarów. Faktycznie podkreśla się to zdecydowanie w narracji i pokazuje, że Ci ludzie są fajni. Może niemodnie ubrani, z zaciętymi twarzami, ale jacyś bliscy i swojscy. Nie często zdarza się człowiek, który spojrzy na ten świat bałkański bez poczucia wyższości. Z szacunkiem. Bo zawsze chodzi o szacunek, a tego czasem brakuje przybyszom „z lepszego świata”.

A same rytuały – jedynie słyszałam o derwiszach i rytuałach samookaleczania. Inne metody chyba nie są jakieś specjalnie nowatorskie czy innowacyjne. Z resztą w Dzień Dobry TVN plastikowa Jola Pieńkowska obleczona w modny pomarańcz zaczęła wyśmiewać wiarę w dżiny i dość ironicznie podchodzić do całej sprawy. Przemysław delikatnie aczkolwiek dobitnie jej wytłumaczył to, jak ludzie świat postrzegają i że jej postawa no cóż jest… arogancka. No faktycznie mogłaby sobie Jolka troszkę o dżinach w islamie poczytać 😉 Przecież od czegoś są internety i Wikipedia!

Dla ciekawych „Masakra Joli” 🙂

Mnie osobiście zaciekawiła dwujęzyczność tej części o Kosowie. Słyszałam nieustannie przeplatające się serbski i albański pomiędzy gestami, które były znajome jakby pochodziły z południa Albanii, a czasem widziałam delikatne modyfikacje. Chyba tym się najbardziej upajałam.

Polecam Szósty zmysł nawet nie dla samych znachorów i jasnowidzów. Bardziej ze względu na prowadzącego, który z tymi ludźmi i wypije raki i zapali papierosa, ale przede wszystkim traktuje ich poważnie. To nie jest szukanie tematu na siłę ani też głębokie studium o jakimkolwiek kraju. Kossakowski pokazuje, że wszyscy jesteśmy bardzo do siebie podobni i nie żyjemy w jakiś innych światach. Chyba fajnie udowodniono to również poprzez piękne zdjęcia oraz ostatnie spotkanie w Kosowie z niepełnosprawnym jasnowidzem. Nie wiem czy to jakaś moc tego człowieka czy dobre ustawienie kamery, ale mimo ewidentnego kalectwa Radu będzie mi się zawsze jawił jako najpiękniejszy człowiek w całej tej serii.

Może, gdzieś tkwi w tym moja naiwność, że daję się wkręcić w takie proste historie, ale mimo, że Przemkowi nieustannie podkręca się filtrami niebieski kolor oczu to jednak mu wierzę. Pokazuje pewien wycinek rzeczywistości, który niezależnie od kraju zawsze wyglądać może jarmarcznie. Czasem się dziwi, czasem trochę śmieje. Ja też się śmieje i mam na sumieniu o wiele większe grzechy przeciwko narodom bałkańskim niż on. Pokazał biedne wsie? No pokazał, bo one istnieją i nie ma co się oszukiwać, że Kosowo jest jakimś eldorado. Ale to jak sfilmowany został Prizren czy Prishina, albo obrzęd derwiszów? Piękności. Uważam, że równowaga została zachowana.

I tak dziękuję za wycieczkę na moje ukochane południe.

kossakowski

 

5 thoughts on “Wszystkie zmysły

  1. No mnie pan Przemysław nie przekonuje, o czym zresztą pisałam na blogu. Ale nie twierdzę, że to, co pokazuje w swoim programie nie jest ciekawe. Tylko według mnie umacnia stereotyp zacofania Bałkanów, bo ukazuje bardzo wąski wycinek tamtejszej rzeczywistości.

    1. Kossakowski pokazuje ogólnie ten zacofany w naszym pojęciu obszar mentalny Europy. Od Polski poprzez Ukrainę, Rosję aż do Bałkanów. On ma nad sobą tematykę znachorską, jasnowidzów, dziwadła i strachy na wróble. W tej soczewce wszystko wydaje się być takie… biedne. Nie czułam, że były pogłębiane stereotypy akurat o Bałkanach, bo sama „miastowa” jestem tylko przez zasiedzenie, a pochodzę regionu, który mentalnie jest mega prowincjonalny. Poza tym w Polsce wszelakim szarlatanom doskonale się powodzi 🙂 Jest popyt jest i podaż.

      1. No ja po prostu nie jestem przekonana do tego programu i wiem, że Kossakowski nie tylko włóczy się po Bałkanach, ale wcześniej odwiedzał inne kraje. Wiadomo, że taka tematyka lepiej się sprzeda, niż powiedzmy widoczki i rozmowy z „normalnymi” obywatelami (trudno stwierdzić w obecnych czasach co jest normą, a co nie, stąd ten cudzysłów).

  2. A nie uważam, żeby takie programy, czy to kręcone na Bałkanach czy nie umacniały jakiś stereotyp. To, że ktoś postrzega świat mniej racjonalnie, pokazuje styl życie, który jest nam obcy nie oznacza, że zacofany. Przecież my z całą swoją mega cywilizacją również możemy być w ich oczach zacofani. W zupełnie odmienny sposób. Choćby przez uzależnienie od technologii.

    1. Dokładnie tak uważam! Kossakowski odwiedził już masę miejsc nie tylko na Bałkanach i pokazał pewną rzeczywistość. Wycinek świata, do którego też należymy. Ja w ogóle mam wrażenie, że wypieramy się pewnym kwestii i uważamy się za cholernie „zachodnich” 😉

Leave a Reply