Jak pomóc bezdomnemu psu w Albanii?

Dziś na blogu tekst autorstwa Oli Kukuły, która mieszka w Tiranie i przyjaźni się z wieloma bezdomnymi psiakami i kotami. Naprawdę im pomaga i dlatego zwróciłam się do niej z prośbą o pomoc. Dramatyczne apele, pytania czy próby znalezienia pomocy dla zwierzaków pojawiają się bardzo często zarówno w mojej skrzynce jak i na forach dotyczących wakacji w Albanii. Jeśli naprawdę zastanawiasz się jak pomóc bezdomnemu psu w Albanii  i nie wiesz co będzie najlepsze dla takeigo zwierzaka przeczytaj ten tekst!

Ola z czworonożnymi przyjaciółmi
Ola z czworonożnymi przyjaciółmi

Mieszkając od kilku lat w Albanii i pomagając tutejszym bezdomnym psom, co jakiś czas otrzymuję e-maile od przebywających na wakacjach w Albanii Polaków, którzy piszą zazwyczaj coś takiego: „Na plaży obok naszego hotelu mieszka wychudzony pies. Dokarmiamy go. Jak go zabrać do Polski?!” albo „Na ulicy w Sarandzie leży potrącony przez samochód pies! Jak mu pomóc?”

Postanowiłam zatem zebrać w jednym miejscu to, co wiem na ten temat, być może komuś się to przyda. Zastrzegam, że sama nie jestem lekarzem weterynarii, choć pisząc ten artykuł konsultowałam się ze znajomym weterynarzem, który doświadczenie zawodowe zbierał zarówno w Albanii, jak i w Polsce.
W Albanii żyją tysiące bezdomnych psów. Zazwyczaj jest to życie krótkie i bardzo ciężkie. Nie ma tutaj ani jednego schroniska. W niektórych miastach bezdomne zwierzęta są sterylizowane przez władze, szczepione na wściekliznę i wypuszczane (te poznamy po plastikowym klipsie w uchu), mówi się też, że co jakiś czas psy są wyłapywane i wywożone lub usypiane.
Od razu chciałabym podkreślić, że jest wielu Albańczyków, którzy chcieliby, aby pozwolić bezpańskim psom żyć – dokarmiać je, sterylizować, szczepić, ewentualnie eliminować tylko agresywne bądź chore osobniki.   Zazwyczaj jednak bezdomne psy głodują, są brudne, zapchlone, pełne kleszczy, marzną, ludzie je przeganiają, kopią, trują, rzucają w nie kamieniami, biją kijami. No i rozmnażają się w tych warunkach zadziwiająco skutecznie. Bezdomny pies to dla wielu Albańczyków potencjalny agresor, roznosiciel chorób i pasożyt. Brutalne zachowania wobec psów zwykle uchodzą ludziom na sucho, co nie znaczy, że wszyscy Albańczycy są brutalni wobec zwierząt. Mimo to większość na brutalność mniejszości nie reaguje.

Jak pomóc bezdomnemu psu w Albanii?

Pierwsza rzecz – nie szkodzić. Kiedy spotykacie bezpańskiego psa na plaży, na ulicy, gdziekolwiek – proszę nie wpadajcie w panikę. Głodne psy oczywiście często żebrzą, ale zwykle nie są bardzo natarczywe. Zazwyczaj psy nie podchodzą do ludzi i jeśli ktoś boi się psów lub nie wie jak się z nimi obchodzić – lepiej takiego psa ominąć. Psy czasami atakują ze strachu, a nigdy nie wiadomo przez co dany osobnik przeszedł. Niektóre boją się podniesionej ręki, inne lasek, jeszcze inne mężczyzn.
I jeszcze jedno – jeśli myślicie o tym, żeby “poskarżyć się” na bezdomnego psa np. obsłudze hotelu, to narazicie go na wielkie niebezpieczeństwo, pamiętajcie o tym. Oczywiście, jeśli pies byłby agresywny, to pewnie sama poszłabym po pomoc, ale jeśli tylko chodzi po plaży i niezbyt ładnie pachnie, to może nie warto mieć go na sumieniu?

Co zatem warto zrobić?

Na pewno zawsze warto bezpańskiego psa napoić i nakarmić.
A jeśli zakochacie się Państwo w psie i chcielibyście go zabrać do Polski lub gdy widzicie potrąconego czy chorego psa i chcecie mu pomóc, to koniecznie to zróbcie, ale pamiętajcie, że będziecie musieli zdobyć na to fundusze (wydaje mi się, że da się to zrobić – sama często dokładam się do internetowych zbiórek na leczenie czy transport psów z Albanii). W Albanii działa bardzo niewiele organizacji charytatywnych pomagających bezpańskim psom (ja znam jedną i ona dosłownie goni w piętkę i ledwo wiąże koniec z końcem).

Jak zabrać psa do Polski?

Słyszę często od polskich turystów w Albanii, że zabrali po prostu psa do samochodu i zawieźli do Polski, a po drodze, na żadnej z granic nikt się psem nie zainteresował.
Nie wykluczam, że tak może być.
Trzeba mieć jednak świadomość, że łamie się w ten sposób przepisy. Mój znajomy weterynarz doradza, aby zadać sobie przed taką podróżą pytanie, co zrobimy jeśli jednak pogranicznicy w którymś z krajów nas nie przepuszczą? Czy jesteśmy gotowi wrócić do Albanii i zostawić psa w klinice (lub w najgorszym przypadku w jego dawnym miejscu – w nowym może sobie nie poradzić, może zostać zagryziony przez inne bezdomne psy)? Czy mamy pewność, że pies nie jest chory i wytrzyma podróż? Znajomy weterynarz radzi wykonać choćby podstawowe testy krwi – o nich i o innych testach piszę nieco poniżej.
Sama kilkakrotnie podróżowałam samochodem ze swoimi psami z Albanii do Polski i z powrotem. Kilkakrotnie paszporty moich psów sprawdzano – choć rzeczywiście zwykle tylko pada pytanie, czy psy mają odpowiednie dokumenty, a często nie pada w ogóle żadne pytanie. Moje psy mają jednak polskie paszporty, co wiele zmienia.

Legalna procedura

Jeśli chcemy psa zabrać do Polski legalnie, to pamiętajmy, że procedura legalnego wwozu psa do Unii Europejskiej  – do której Albania nie należy – jest długotrwała i dość kosztowna. Trwa zwykle 4-5 miesięcy. Wiem, że niektórzy robią zbiórki pieniędzy przez Internet na pokrycie choćby części jej kosztów.
Dlaczego trwa to tak długo? Otóż zgodnie z przepisami1, pies musi zostać zaczipowany (wyrabiamy mu jednocześnie paszport – albański), odrobaczony, zaszczepiony na wściekliznę (a pamiętajmy, że szczepić można tylko zdrowe psy, więc często trzeba doliczyć parę tygodni, rzadziej miesięcy, na wyleczenie psa np. z anemii).
Następnie po upływie jednego miesiąca pobiera się od niego próbkę krwi i wysyła na badanie do laboratorium w UE (takie badanie w laboratorium w Wiedniu, z którym współpracuje znana mi klinika w Tiranie, kosztuje ok. 250 EUR). Jeśli wynik badania jest pozytywny (tzn. pies posiada wymaganą liczbę przeciwciał), to należy wtedy odczekać kolejne trzy miesiące i dopiero można jechać z psem do UE. Przed podróżą zwierzę musi też zostać zbadane przez lekarza weterynarii, który wystawia urzędowe zaświadczenie o stanie zdrowia zwierzęcia, które jest ważne przez 10 dni.

Pierwsza wizyta u weterynarza

Co zatem trzeba zrobić przy pierwszym kontakcie zwierzęcia z lekarzem – mój znajomy weterynarz doradza odrobaczenie wewnętrzne i zewnętrzne, wykonanie podstawowego badania krwi, oraz badań krwi pod kątem leiszmaniozy i innych chorób zakaźnych. Poleca testy typu Elisa – jeden wykrywający przeciwciała leiszmaniozy, a drugi przeciwciała lub antygeny –  anaplazmozy, robaczycy serca, boreliozy i erlichiozy (używam potocznych nazw chorób). Wszystkie te choroby są potencjalnie śmiertelne i jednocześnie uleczalne (oprócz leiszmaniozy, którą można jednak skutecznie zaleczyć).
Naprawdę złą wiadomością jest pozytywny wynik badania pod kątem leiszmaniozy. Leiszmanioza to groźna choroba, na którą chorują tak ludzie, jak i psy, a która nie występuje w klimacie Polski (nie ma u nas muchówki, która tę chorobę roznosi). Leczenie jest długotrwałe i dość drogie – zwykle trwa około pół roku. W Polsce nieliczne przypadki leiszmaniozy występują u psów, które zaraziły się tą chorobą w czasie podróży do cieplejszych krajów. Jeśli pies choruje na leiszmaniozę, to być może będziemy musieli stanąć przed dylematem, czy psa leczyć i zaadoptować/znaleźć dom, czy leczyć i odprowadzić na ulicę (odradzałabym, gdyż leczenie leiszmaniozy wymaga codziennego podawania leków), czy może jednak go uśpić niestety…
Jeśli jesteśmy zdecydowani, że chcemy psa zabrać do Polski, to radziłabym go umieścić na tych kilka miesięcy w dobrej klinice weterynaryjnej (moje psy korzystają z usług kliniki „Vet Hospital Tirana”, którą mogę z czystym sercem polecić) lub w domu tymczasowym (o który nie będzie łatwo), dobrze byłoby mieć też kogoś, kto będzie psa odwiedzał, doglądał i wyprowadzał na spacery. W międzyczasie warto psa wysterylizować i zaszczepić na inne choroby zakaźne – dokładnie tak, jak robilibyśmy to w Polsce. Po dopełnieniu wszystkich formalności, przewozimy psa samochodem lub samolotem do Polski.
Nigdy nie leciałam z psem samolotem – ale ponieważ do Polski lata się z Albanii zwykle z przesiadką, radzę zasięgnąć informacji u służb granicznych kraju tranzytowego. Może bowiem zdarzyć się tak, że nasz lot z kraju tranzytowego do Polski zostanie odwołany lub będzie miał duże opóźnienie – i wówczas pies musi formalnie przekroczyć granicę danego kraju (pies może tylko przez określoną liczbę godzin przebywać w punkcie tranzytowym). Z tego, co wiem od znajomych Amerykanów, którzy podróżują z psami do USA, ze względu na bardzo rygorystyczne unijne przepisy wjazdowe, wolą nie latać przez porty lotnicze w UE. Ale to tylko zasłyszane informacje. Warto dokładnie sprawdzić wszelkie możliwe źródła.

Co w Polsce?

I jeszcze jedna kwestia, którą muszę poruszyć. Nie dotyczy to osób, które chcą psa zaadoptować i zabrać do swojego domu. Ale zdarzają się też osoby, które widząc tragiczny los psów Albanii, chcą po prostu tego czy innego zwierzaka wywieźć stąd jak najdalej i jak najszybciej. “Bo w Polsce to i w schronisku będzie miał lepiej”. Umieszczanie psa po przejściach w schronisku nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Jeśli więc bierzemy psa z ulicy, to weźmy za niego odpowiedzialność. Poszukajmy domu tymczasowego, w którym będzie mógł zostać tyle, ile będzie potrzeba. Zastanówmy się, czy jeśli nie znajdzie się osoba chętna do zaadoptowania tego psa, to czy będziemy w stanie sami dać mu dom? Początki mogą być trudne – w końcu bierzemy psiaka, który najprawdopodobniej nie mieszkał nigdy w domu, a być może doświadczał przemocy. Znam wiele psów uratowanych z albańskiej ulicy – i zdecydowana większość z nich to psy wspaniałe, bardzo inteligentne, piękne. Ale prawie każdy z nich wymagał na początku sporo pracy – czy to medycznej, czy wychowawczej. Bądźmy na taką pracę gotowi.

Czy warto?

Czy warto to wszystko robić? Wszak i w Polsce nie brakuje bezdomnych psów i kotów, prawda? Cóż, przypomina mi się wtedy opowieść o mędrcu, który chodził po plaży i odwracał chrząszcze, które przewróciły się na plecy i bezradnie machały nóżkami w oczekiwaniu na pewną śmierć. Towarzyszący mędrcowi uczeń spytał go – Mistrzu, tych chrząszczy są tutaj tysiące, nie zdołasz ich wszystkich odwrócić, i tak większość zginie, więc po co w ogóle to robić?… Mędrzec ponoć odpowiedział – Spytaj o to te, które już odwróciłem…

7 thoughts on “Jak pomóc bezdomnemu psu w Albanii?

    1. W 2018 roku byłem w Shengin oraz Durres i Vlorze a także w Ksamilu i nigdzie nie widziałem tego co zobaczyłem w Skopje – czyli czystych , metalowych misek wypełnionych wodą do picia, z których korzystały psy i koty. Wniosek – warto zapoczątkować takie działania by każdy polski turysta kupił i zostawił 1 miskę na pamiątkę po sobie.
      Ps. Ja będę we wrześniu w Durres i to zrobię.

  1. Dziękuję za ten wpis, był bardzo potrzebny.Mam nadzieję, że coraz większą liczba turystów zwracająca uwagę na życie bezdomnych zwierząt w Albanii. Może w ciągu następnego 10lecia poprawi chociaż o parę procent jakość ich życia.Mnie osobiście ciężko już wypoczywać w kraju gdzie widać ogrom ich cierpienia.Mimo, że byłam tam kilkukrotnie to po ostatniej wizycie ciężko będzie mi tam wrócić.Wiem, że to nie jedyny kraj gdzie tak się traktuje zwierzęta ale nie możemy być wobec tego obojętni.Nie świadczy to o naszym „poczuciu się lepszymi”, o innej mentalności, kulturze tylko o człowieczeństwie.Okrucieństwo zawsze pozostaje okrucieństwem i nie można go tłumaczyć czymkolwiek.

  2. Jak nazywa się zaufana fundacja, którą warto wspierać i pieniadze na pewno pojda na pomoc zwierzętom w Albanii?

Leave a Reply