Pamiętaj, abyś dzień święta święcił

Weekend obfitował w okazję do… świętowania. Co oczywiście udało mi się zaanonsować na facebooku. Jak komuś opcja Andrzejek nie wystarczała mógł się bawić “in albanian style” i wypić kilka toastów za Albanię niepodległą. I to podwójnie niepodległą.

Toast pierwszy. Dzień Niepodległości.

Wielokrotnie wspominane przeze mnie święto, które jest dla Albańczyków najważniejszym dniem w roku. Dla mieszkańców Vlory to już w ogóle coś więcej, bo tam ogłoszono niepodległość i tam odbywają się aktualnie główne obchody. Oczywiście i w tym roku odbyły się uroczystości, które na Plac Flagi sprowadziły tłumy. Moment, kiedy w pierwszej zawierusze wojen bałkańskich udało się Albanii wyrwać się spod wieków tureckiej okupacji po dziś dzień jest czymś co generuje ogromny ładunek patriotyzmu oraz dumy narodowej.

Kocie selfie z Ismailem i kolegami. (znalezione w tajnym bukrze Envera)
Kocie selfie z Ismailem i kolegami (znalezione w tajnym bunkrze Envera)

W tym roku mieliśmy okazję poznać również wizerunek ojca albańskiej niepodległości, czyli Ismaila Qemalego. Przeciętny zjadacz programów informacyjnych, jak Europa długa i szeroka, mógł podziwiać tego pana fruwającego nad stadionem w Belgradzie…

Toast drugi. Niech żyje Ismail Qemali!

Zastanawiałam się, kogo Polacy wrzuciliby na drona w takiej sytuacji. Piłsudski? Dmowski? Jan III Sobieski? Podejrzewam, że najszybciej SA Wardęga, bo patriotyzm w Polsce jest tak podzielony, że najpierw doszłoby do burdy, kłótni i referendum. A koniec, końców i tak najszybciej zareagowaliby twórcy memów i wzięli sprawy w swoje ręce.

Albańczycy z projektem słynnej “futbolowej” flagi nie mieli pewnie najmniejszego problemu…

Ismail Qemali był politykiem działającym w strukturach tureckich od… zawsze. Opowieść o jego życiu to opowieść o zmierzchu potęgi państwowości osmańskiej, która niezmiennie mnie pociąga, jako wierną czytelniczką Kadarego, Andricia oraz Pamuka oraz zbieraczkę opowieści o derwiszach i innych orientalnych legend. Jednak młodoturcy do władzy doszli i postanowili zburzyć dawny system otomański… przy okazji zachowując dawną ziemską własność. To się nie powiodło. Nie tylko Albania wyszła na swoje. Udało jej się to dzięki Qemalemu, który w okresie przemian i zarazem szaleństwa – już jako polityk wiekowy i stateczny – rozpoczął wzmożone działania na rzecz swojej ojczyzny. Oczywiście nie było tak, że przyjechał do rodzinnego miasta i stwierdził, że od dziś Albania będzie niepodległa. Wcześniej negocjował, godził, organizował, podpisywał. W wyniku jego działań udało się zwołać we Vlorze ogólnoalbański kongres, którego najważniejszą chwilą było podpisanie 28 listopada 1912 roku Deklaracji Niepodległości. Kilka dni później 4 grudnia powołany został nowy rząd z Ismailem Q. na czele.

W 1914 roku Qemali musiał zdymisjonować pod naciskiem sił międzynarodowych. Wyjechał do Paryża, gdzie żyjąc skromnie nadal był aktywny politycznie, ale zajmowało go przede wszystkim pisanie wspomnień, które zostały wydane po jego śmierci. Zmarł na zawał serca w trakcie podróży do Włoch, gdzie miał zająć się oczywiście agitacją w sprawach albańskich.

Żeby dodać trochę życia tej spiżowej wręcz postaci można wspomnieć, że w przypływie namiętności porwał swoją ukochaną, gdyż jej macocha nie zgadzała się na ślub. A potem żyli długo i szczęśliwie (tak zakładam, ale kusi mnie żeby to zbadać), a Bóg im w dzieciach wynagrodził. (10!)

Toast trzeci. Za Dzień Wyzwolenia (i tych co wyzwalali)

Tak jak Dzień Niepodległości w przypadku Albańczyków jednoczy, tak dnia następnego niektórzy dostają bólu głowy. I wcale nie chodzi o kaca.

Aktualnie zepchnięte trochę na drugi plan święto w czasach komunistycznych było najważniejszym dniem w roku… bo to jednak w wyzwalaniu prym wiedli komuniści, którzy bądź co bądź zgromadzili w okół siebie wielu patriotów. Bądź co bądź na ich czele stał sam Enver Hoxha.

 

Najnowszy bardzo donośny krzyk mody ze strony Hoxha Gifts!
Najnowszy bardzo donośny krzyk mody ze strony Hoxha Gifts!

Toast czwarty. Za Envera!/Na pohybel Eneverovi! (niepotrzebne skreślić)

Samemu Hoxhy  można poświęcić osobnego bloga. Ocena tej postaci jest niezwykle skomplikowana i przysparza samym Albańczykom wielu kłopotów. Z jednej strony tyran, który zamknął kraj i doprowadził ludzi na skraj człowieczeństwa. Z drugiej strony człowiek, który przewodził wspomnianemu wyzwalaniu Albanii spod okupacji faszystowskiej. Kolejny obraz pokazuje politycznego gracza, który igrał z każdym na arenie międzynarodowej. Paranoik. Reformator. Bohater. Skurwysyn.

Postać, która pojawia się na portretach w tle obchodów Dnia Wyzwolenia. W zeszłym roku Enver pojawił się nad głowami zgromadzonych w trakcie uroczystości rocznicowych. Skandal był ogromny. Edi Rama zdruzgotany, że jego zachodnioeuropejski wizerunek dostał takie tło od ludu. W tym roku wiekowi już “partyzanci” demonstrowali z Enverem na transparentach. W internecie znajdziemy stronę “ku czci” Wodza.

Hoxha hipster (komentarz zbędny)
Hoxha hipster (komentarz zbędny)

Enver we współczesnej historii Albanii pojawia się i znika. Przestaje być tylko koszmarem czasów minionych. Zaczyna być bohaterem książek, rozpraw oraz dyskusji. Wzbudza emocje, gdyż w końcu można sobie na emocje wobec niego pozwolić. Sam komunizm nie powoduje nostalgii takiej jaką widzimy w krajach byłej Jugosławii, gdzie nawet ukuty został termin “jugonostalgia” wyrażający bardzo skomplikowaną i niejednoznaczną tęsknotę za krajem, którego już nie ma. W przypadku chociażby Serbii, Chorwacji etc sprawa jest zdecydowanie inna ze względu na rodzaj komunizmu oraz krwawy rozpad kraju.

W Albanii widzę przede wszystkim silną potrzebę parcia do przodu i zwracania się w kierunku przyszłości. Albańska komunistyczna przeszłość kojarzy mi się z całkowitym rozpadem. Niszczejąca piramida Hoxhy, sukcesywnie niszczone bunkry rozpadające się i zapuszczone chińskie kombinaty czy ruskie fabryki oraz apartamentowce depczące niskie socrealistyczne bloki. Te karłowate osiedla są szpetne, pozbawione nadziei przez wieloletnie zaniedbanie. Taki właśnie jest stosunek do komuny. Wstyd i chęć pogrzebania tego za fasadą nowoczesności.

Toast piąty. Idzie nowe!

Obchody Dnia Wyzwolenia to taki wielki dzień Ediego Ramy.

Kilka dni temu otworzył nową atrakcje turystyczną czyli ogromny bunkier Envera Hoxhy. Wszyscy o tym trąbią, a artykuł z gazety.pl z mega błędem w tytule stał się wręcz kultowy (mi się już odechciało na ten temat nawet pisać – jak odwiedzę zdam relację).

Oczywiście idea jaka mu przyświeca to łączenie sztuki z historią.

Myślę, że nie przypadkowo też tego dnia przeprowadził coś na kształt wizytacji nowo powstałego Ministerstwa Integracji z UE. W tym roku Albania jednak wykonała ogromny krok w przyszłość zdobywając status kandydata.

Następnie zorganizowana m.in. przez Ministerstwo Kultury Biała Noc, której najważniejszym punktem był Festiwal Światła. Moim zdaniem świetna instalacja artystyczna wpisująca się w całą działalność Ediego Ramy. Kiedyś pomalował Tiranę, teraz zrobił to metaforycznie. Na elewacji siedziby premiera oraz prezydenta została pokazana historia Albanii w formie teatru światła, koloru oraz ciekawie skomponowanych zdjęć oraz starych filmów dokumentalnych.

Jeśli kiedykolwiek uda mi się zdobyć całą relację od razu wszystkim się pochwalę.

Później był koncert z pop gwiazdeczką, która pokazała orzełka i…

Dobranoc.

 

 

 

 

 

3 thoughts on “Pamiętaj, abyś dzień święta święcił

  1. Nie wiem czy lepsze Twoje selfie czy to z kotem… 🙂

    Co do Qemali, w tych jego zabiegach o niepodległość, to trochę Paderewskiego mi przypomina.

    Nostalgia za Enverem, to nostalgia za silną jednostką, ojcem narodu. W demokracji są już “tylko” premierzy, którzy przychodza i odchodzą, a Enver trwał i rzucał wszystkim wyzwanie. Trochę zaburzonej psychiki i będzie się to podobać…

    1. Jednak myślę, że kot rządzi 🙂
      Mi po prostu do twarzy z Wielką Albanią – w innej stylizacji już wypadłabym mniej spektakularnie. Chociaż… może to dobry moment żeby założyć bloga modowego i zostać szafiarką 🙂
      Qemali i Paderewski to całkiem zgrabne porównanie.
      Natomiast tęsknota za komunizmem nie dość, że ma wiele twarzy to jeszcze półcieni. To tęsknota za siłą, dla niektórych za lepszym życiem, dla niektórych jeszcze za młodością, pierwszą dziewczyną czy dzieciństwem. Ma nie tylko wymiar polityczny, ale i osobisty. Jugonostalgia to dla mnie taki bardzo wyraźny stan.

Leave a Reply