Jedno z najważniejszych pytań, które pojawia się w związku z Albanią to “Czy jest tam co robić?” Dosłownie, prosto z mostu, bo komu Albania kojarzy się w ogóle z jakąkolwiek rozrywką? No szybciej z babą na ośle ewentualnie chłopem… również na ośle. Dyskoteki? Restauracje? Imprezy? To chyba nie tu?
Mieszkańcy Bałkanów to bardzo rozrywkowi ludzie o czym mogą się przekonać bywalcy kurortów w Czarnogórze, Chorwacji czy Bułgarii. Więc dlaczego o nie zacząć myśleć tak o Albanii? Najwyższy czas zmienić strategie marketingowe i przestać przedstawiać ten kraj tylko jako ostatni dziki zakątek Europy, bo to troszkę pachnie skansenem i naftalinom. Optuję za umieszczeniem na folderach zdjęć przystojniaków w modnych ciuchach, którzy z postawionymi kołnierzami przemierzają deptak oraz dziewczyn, które zawsze z idealnym makijażem w seksownych sukienkach kroczą na wysokich obcasach. Te spacery zwykle kończą się na tańcach.
W Albanii bardzo znane są dyskoteki umiejscowione na plażach. Szalone zabawy trwające czasem nawet cały dzień. Najlepsi DJ-e z różnych zakątków Europy, drinki z parasolką i co tu ukrywać rozpusta jak z “Pamiętników z wakacji”. A jednak cenowo przystępniej.
Sposób zabawy w Albanii jak i w większości krajów bałkańskich jest dość specyficzny dlatego, że przy “zachodnich” nutkach ludzie bawią się przy stolikach. Tam sobie z nóżki na nóżkę dygają lekko kręcąc bioderkami lub raz co jakiś czas klaskając. Na parkiet, zwykle okrągły, tak naprawdę potrafi wyciągnąć młodych muzyka na żywo. Ale jaka! Tradycyjna! Coś zupełnie nie do pomyślenia w Polsce. Nie oszukujmy się – przy Mazowszu rzadko kto lubi wywijać.
Tradycyjna muzyka albańska została już przepuszczona przez maszynkę popkultury, chociaż zachowuje teksty i melodie z przeszłości. Najważniejszy jest klarnet i wokalistka/wokalista. Zazwyczaj do zespołu dochodzi jeszcze pan grający na keyboardzie. Wiem brzmi śmiesznie, jak z wiejskiej dyskoteki w Pciniu Dolnym. Gdy jeszcze dodamy do tego image wokalistki, która natapirowana i cala w cekinach chwieje się na nieprzeciętnie wysokich obcasach to można odnieść naprawdę błędne wrażenie. Dlaczego błędne? Kto widział ten wie. Jeśli tylko komuś udało się zobaczyć taką zabawę później opowiadał o tym jeśli nie z zachwytem to z dużą dozą szacunku.
Wszyscy od najmłodszego do najstarszego znają tu kroki “kolo”. Tańczy się wspólnie trzymając się za ręce – jak ktoś słyszał o tym jak się tańczy Zorbę w Grecji trochę może sobie to wyobrazić.
Dziś udało mi się wyciągnąć młodzież na taką imprezę. Oczywiście rytmy zachodnie wyciągnęły ich na parkiet. Zastanawiałam się co się stanie jak zacznie się ten typowy koncert. Muzyka zmieniła tonacje. Na parkiet wyszła odziana w cekiny piosenkarka. Rozcięciem w sukience eksponowała mocno wysportowaną nogę. “OPA! OPA!” raz po raz wołała! I faktycznie część młodzieży posłuchała. Młodzi Albańczycy prowadzili przyspieszając, ale my nie pozostawaliśmy w tyle! Wszyscy dziwili się, że wśród publiczności były również maluchy, które ledwo stawiały pierwsze kroki albo starsze panie w wieku naszych babć lub cioteczek. Przyswajanie kultury w praktyce przebiegło bardzo sprawnie. Nagle Albania, która według Nonsensopedii jest krajem, który nie istnieje stała się miejscem, gdzie “jest co robić”.
I tak trzymać!
Potwierdzam. Wieczorami w centrach miast jest gwarno i wesoło. Nie tylko w tajemniczej ale i pięknej Albanii ale również na całych Bałkanach. Ciągnęła mnie ciekawość do tego kraju. Byłem kilka dni w najważniejszych miejscach. Tak tylko zaczepnie i już chcę wrócić….Aby być bliżej bałkańskich rytmów specjalnie kupiłem odtwarzacz sieciowy i teraz Albanii słucham kiedy chcę 😉 PS czytam posty z zainteresowaniem, pozdrawiam bardzo.
Do Albanii naprawdę warto wracać!