Voskopoje. Albańska Atlantyda

Zapomniałem powiedzieć, że w Voskopoje rosło dużo mchu. Na wiosnę, kiedy topnieją śniegi, pola wokół miasta pokrywał fioletowy mech, który we wschodnich promieniach słońca przybierał niebieską barwę. O tej porze roku zapach mchu wypełniał Voskopoje i kobiety zajmowały się jego zbieraniem. Ich piersi, włosy, pachy i całe ciało pachniało mchem oszałamiając mężczyzn. (…) Od mchu wzięła się nazwa Voskopoje, które w dawnych czasach po łacinie zwane było Muskopolis lub Miasto Mchu. (…)
Jeśli Voskopoje byłoby ciałem to kupcy i rzemieślnicy byliby dłońmi i nogami, artyści byliby oczami i uszami, natomiast kapłani byliby mózgiem. Pozostała część byłaby ustami, które jedzą dzięki trzem pozostałym oraz za nich mówią.
Ben Blushi „Te jetosh ne ishull” tłum. własne*

Voskopoje to romantyczna legenda i smutna rzeczywistość. Raj utracony Vlachów*, którzy to miasto zamieszkiwali. Nam też trudno jest uwierzyć w jego dawną wielkość. W XVIII wieku miasto liczyło ok 50 tysięcy mieszkańców i było nazywane drugimi Atenami ze względu na kontynuowanie intelektualnej linii w Akademii Greckiej. Jej absolwenci z łatwością zdobywali dyplomy najlepszych uczelni europejskich. To miasto było absolutną perłą, diamentem, czymś co nagle nie znika. Nie zamienia się w ruinę.  Jednak droga od chwały do upadku okazała się być bardzo krótka. Pierwsi w miasto uderzyli Turcy, ale tak naprawdę miasto uśmiercił Ali Pasha Telepleński, który podpalił je i wygnał mieszkańców. Pierwsza i Druga Wojna Światowa dokończyły tylko zacierać ślady.

18282930

Zanim jednak to się dokonało Voskopoje, znane lepiej jako Moskopole, było jednym z największych i najbardziej znaczących miast na Bałkanach. Miejscowi kupcy byli znani od Konstantynopola aż po Odessę, handlowali z Wenecją, Dubrownikiem, Niemcami… Pierwsze wzmianki o tym mieście pochodzą z 1330 roku, ale to osiemnasty wiek uznawany jest za moment jego największego rozkwitu. Może o tym świadczyć nawet fakt, że stworzono tam jedną z pierwszych drukarni na obszarze całego Imperium Osmańskiego. Podobno oprócz celów praktycznych – drukowane w niej książki miały być też pomnikiem, najważniejszą pamiątką po tym mieście. Znana była też monumentalna Biblioteka

bw1

44

Na szczęście zachowało się kilka symboli świetności, które czasem nie przystają do aktualnej rzeczywistości. Mówię tu o kilkunastu cerkiewkach, w których możemy podziwiać freski największych twórców epoki. Pośród albańskiej wioski, na zarośniętych pagórkach, wśród pól, między wiejskimi domami znajdziemy największe skarby albańskiej kultury.

Kiedy weszłam na wzgórze wędrując do pierwszego monasteru pod wezwaniem Jana Chrzciciela (Manastiri i Shën Prodhromit) zaskoczyła mnie atmosfera panująca wokół. Młodzi ludzie palili sziszę, jakaś rodzina przygotowywała mięso na grilla, dzieci grały w piłkę mimo tabliczek z zakazem, a kilka osób po prostu odpoczywało na kocyku.

17

Za murami znajdowało się jedno z najbardziej klimatycznych miejsc, jakie kiedykolwiek widziałam. Surowa bryła głównej świątyni należącej do klasztoru (tzw. katonikon), do której prowadzą wąskie drzwi, po przekroczeniu których zaparło mi dech w piersiach. Najstarsze freski pochodzą z XVII wieku i pokrywają niewielkie wnętrze świątyni.  Ikonostas był zniszczony, ale nad nim na grubej belce dość solidnie zamontowane zostały figury dwóch smoków. Niby tradycyjnie tam umieszczone, ale z drugiej strony bardziej przypominające chińskie rzeźby.Miejsce to w czasach komunistycznych było zdewastowane – jego stan z resztą na to wskazuje.

15

34

Są takie doświadczenia w życiu, na wspomnienie których ma się ciarki na plecach. Tak jest jak pomyślę właśnie o Voskopoje i odkrywaniu tych zapomnianych przez cywilizację świątyń. Wyobraźmy sobie, że w tych miejscach znajdują się freski tych samych twórców co m.in. na Górze Athos w Grecji! Rozbudowane sceny Apokalipsy oraz męczeństwa świętych autorstwa Dawida Selenicy czy braci Zografów z Korczy znajdują się gdzieś tam na albańskiej wsi…

Johan Vulgari sprowadził najlepszych malarzy z Korczy oraz Beratu, którzy namalowali olśniewające freski oraz ikony, które zaskoczyły całe miasto. Jednym z nich był Dawid Selenica. Kiedy malował stojąc na wysokim rusztowaniu dzieci, starcy oraz kobiety zbierali się żeby go obserwować i nie zauważali nawet jak spadają na nich krople farby. Jednego ranka dwie kobiety wracając z pól po zbieraniu mchu, zatrzymały się żeby oglądać malarza, który pokryty farbą wyglądał niczym tęcza. Czy wam się podoba, zapytał Dawid, ponieważ zwykł rozmawiać z ludźmi w trakcie pracy. Ładne, ale zimne, powiedziała jedna z kobiet. Kościół bez kwiatów jest jak dom bez kobiety. Dawid Selenica przerwał prace na trzy dni i dużo myślał o słowach kobiety. Kiedy powrócił na rusztowanie, jego oczy przybrały barwę łąki, a do kieszeni koszuli włożył mech. Tego dnia pierwszy raz Dawid Selenica namalował na ścianach kościoła winogrona, pszenicę, chleb, winorośl, różnokolorowe kwiaty oraz fioletowy mech.
Ben Blushi „Te jetosh ne ishull” tłum. własne*

Wyprawa do Voskopoje jest trochę jak odkrywanie zaginionego świata, ale i kolejnego puzzla do układanki pod tytułem „prawdziwa Albania”. Niewyobrażalne wręcz jest to, że miejscowość liczy aktualnie ok 700 mieszkańców i jest bardzo często omijana przez turystów, bo co w takiej wiosce może być? Oprócz monasterów są piękne widoki, świetne jedzenie oraz raki śliwkowa!

45

122131

To jest takie miejsce na „slow travel” czyli niekomercyjne poznawanie kraju. Letnią porą nie byłam w stanie ocenić możliwości Voskopoje jako „kurortu narciarskiego”, ale jeśli szukamy miejsca bardziej agroturystycznego to ta wioska jest godna polecenia. Znajduje się tam kilka utrzymanych w starym stylu pensjonatów i „restauracji”, w których z pewnością jedzenie jest eko. Dhalle, który podano mi do posiłku był najlepszy jaki w życiu piłam. Grillowana jagnięcina, świeże warzywa oraz wspomniana domowa raki śliwkowa lub gruszkowa. Wszystko to w wypełnionej po brzegi restauracji w ogrodzie wśród kamiennych murów oraz winorośli. Mieszkańcy Korczy i dalszych miejscowości przyjeżdżają tam zjeść. Więc nawet jeśli mielibyśmy tylko zboczyć tam na obiad – zróbmy to! Jestem przekonana, że skończy się to tak, że zaczniecie szukać noclegu. Tak właśnie zrobił syn Envera Hodży, który podobno buduje sobie w tej okolicy willę.

49

*Ben Blushi, Të jetosh në ishull – książka jest metaforyczną panoramą dziejów Albanii w czasach otomańskich, opisy Voskopoje z czasów jego świetności są oczywiście kreacją wyobraźni autora, ale cudownie oddającą idee tego miasta.

5 thoughts on “Voskopoje. Albańska Atlantyda

Leave a Reply