Polska okupacja

To co przez ostatnie miesiące działo się w moim życiu jest trudne do opisania „ot tak”.

…i tak powinnam skończyć notkę, ale już tyle razy byłam ganiona za brak wpisów przez czytelników, że nie mogę odpuścić. A po tak długiej przerwie bardzo trudno jest wrócić do pisania. Nie z lenistwa czy zmęczenia. Bardziej ze względu na pogoń myśli i brak możliwości posegregowania wszystkich tematów, które narodziły się podczas nieobecności.

Z perspektywy zawodowej na pewno był to najtrudniejszy, ale i najlepszy sezon jaki przeżyłam. Mogłam obserwować Albanię tysiącem oczu. Czasem grunt był podatny i słyszałam, że mimo ogólnie panującej „rozpierduchy” Albania jest piękna i ciekawa. A czasem słyszałam, że to jakiś turystyczny przedsionek piekła. Nie będę opisywać sytuacji, kiedy jajka na śniadania były zimne, a słońce za gorące. To jest temat na zupełnie osobnego bloga.

Ostatnio zahaczyłam w trakcie podróży „po internetach” o teorię szoku kulturowego. Delikwent przyjeżdża do obcego kraju i zaczyna przechodzić kolejne fazy adaptacji. Jest to teorie dotycząca przede wszystkim wszelkiej maści emigrantów. Może tak wielkim słowem nie można mnie tytułować, ale jednak na część roku jestem z własnej i nieprzymuszonej woli wrzucana do bałkańskiego kociołka.

Odnajduję się w tej teorii, bo Albania odciska swoje piętno i na mnie. Jest i zachwyt, zachłyśnięcie się obcą kulturą. Moment, kiedy jako obcokrajowiec jestem taką zagubioną królewną, której wszystko wolno. Jednak królewna czasem zaczyna tupać, gryźć i rzucać się w szale kompletnego niezrozumienia. Albo Ci cholerni Albańczycy nie rozumieją mnie, albo źle zrozumieją, albo złośliwie stwierdzają, że nie da się mnie zrozumieć, bo przecież do błędu nie warto się przyznawać. Mają alibi – obca wszystkie słowa pomieszała.

A czasem mi się wydaje, że oni są obcy. Z kosmosu. Z planety, której wcale nie lubię. Planety dziwnych konwenansów i mentalności, która jawi się jak mur nie do przeskoczenia. Chyba najgorzej reagowałam m.in. na patriarchat… ale nie ten dotyczący jakiejś władzy mężczyzny nad kobietą. Władzy męskiej starszyzny nad całym wszechświatem. Poza tym cała tona megalomanii, zakompleksienia i nieumiejętności zrobienia czegokolwiek od ręki.

Czasem nawet zazdrościłam turystom, którzy pozostają w pierwszej fazie szoku kulturowego czyli w ciekawości i zachwycie…. chociaż z tym drugim to też bywa bardzo różnie.

Albania jest krajem trudnym. Nieoczywistym. Wymykającym się jeszcze z ram masowej turystyki. Jeśli chcemy zabierać turystów do Albanii nieustannie musimy mieć nad nimi piecze. A i tak zawsze ktoś się wymknie i będzie fotografował jedynie śmieci i bałagan.

To walka nierówna, bo foldery turystyczne kuszą spełnianiem najskrytszych marzeń o podróżach do krain wręcz magicznych. Wkładają do głowy potrzeby, ale i sprawiają, że świat staje się dosłowny.

Od kilku lat staram się trochę wykrzywić takie właśnie dosłowności. Połamać mity, a niektóre uwiarygodnić. Prawda jest i w folderach i w szoku kulturowym, który spotyka turystów obserwujących głębie kontrastu jaki zastają w Albanii. Tylko żeby sobie to wszystko poukładać czasem trzeba się i wódki napić i usiąść i podyskutować.

Zawsze najbardziej mnie cieszyły takie właśnie rozmowy, kiedy sama mogłam coś fajnego przekazać, ale i ukraść dla siebie czyjeś obserwacje. Bo w wymianie poglądów jest siła… Albanii właśnie. Ten kraj skłania do rozmowy i myślenia. Co można, również robić z drinkiem na leżaczku nie wysilając się zbytnio. Ciesząc się plażowaniem i wakacjami.

Jeszcze na koniec… skąd tytuł. Ilość Polaków przyjeżdżających do Albanii jest niesamowita. Nie tylko „do mnie” czy z innych biur turystycznych. Chociaż w tym roku widziałam chyba rekordową liczbę autokarów pod polską banderą. Jeżdżąc na wycieczki ciągle mijałam osobówki, motocykle, jeepy na polskich blachach.

… i jestem bardzo, bardzo dumna z tego, bo wiem, że wiele z tych osób trafiało właśnie tu w poszukiwaniu informacji. Z niektórymi miałam kontakt, a może nawet wpływ na decyzję i wybór Albanii. Bo mi tak naprawdę na tym „denerwującym miejscu”, gdzieś na południu Europy w jakiś przewrotny sposób zależy. Eh besa, besa…. (a besa to już temat na zupełnie inny zimowy tekst)

10646983_10154625061890203_4683540227940605771_n

3 thoughts on “Polska okupacja

Leave a Reply