Od zawsze z uporem maniaka śledzę wszelkie bałkańskie nowinki na polskim gruncie. Ostatnio zwłaszcza te dotyczące Albanii i jej powoli, ale widocznie rosnącej popularności. Już wielokrotnie rozdzierałam szaty nad tym tematem, bo sposób przedstawiania tego kraju wychodzi mi uszami… Teraz nie będzie inaczej niestety. Chociaż będę starała się również odnaleźć w tym wszystkim jasne punkty.
W czasopiśmie KONTYNENTY szumnie nazywanym magazynem podróżników, reporterów, pisarzy, fotografów.pośród zawstydzających profesjonalizmem i wysmakowanych zdjęć z bardzo dalekich i egzotycznych podróży pojawił się tekst o małym dzikim kraju. Okładka informuje nas, że w Albanii lepiej nie urodzić się kobietą, w środku oryginalny tytuł PIĘKNA I PRZEKLĘTA.
Wiem, że wychodzi ze mnie straszna zołza, kiedy zabieram się za teksty o Albanii. Dlatego zacznę od ważnej informacji. Autorka – Małgorzata Rejmer posługuje się doskonałym językiem. Już wcześniej zainteresowałam się jej książką o Bukareszcie. Pani Małgorzato… a może jednak Pani zostanie w Rumunii? Tak dobrze się Panią czyta, że aż głupio mi pluć jadem.
Gdybym nie widziała to bym nawet Pani uwierzyła.
Tekst jest skonstruowany wzorcowo łącząc zacięcie backpackersów z bagażem guru bałkańskiego pisania czyli Andrzeja Stasiuka.
Na początku warto popisać się znajomością literatury źródeł. Kadare otwiera tekst o błotnistym i na pierwszy rzut oka brzydkim kraju. Niestety nie odnajdujemy tu jakiejś głębszej analizy czy odniesienia do „Generała martwej armii”, który przygnębiał takim właśnie tłem. Nieważny kontekst, bo przecież już mkniemy czarnym mercedesem. Kierowca ma brodę, jest muzułmaninem, gada trochę od rzeczy, ale w gruncie rzeczy to dobry chłopina. Przerażona autorka na tylnym siedzeniu odkrywa sedno albańskiej duszy.
Jeśli tu jeszcze wieje zwykłą nudą to następny akapit wyda się być napisany zupełnie w innej rzeczywistości.
Restauracji takich jak opisuje autorka o nazwie Panorama jest na obszarze Riwiery Albańskiej przynajmniej kilka. Obstawiam dwie: jedna przy zjeździe z Llogary, druga nieopodal Himary i Porto Palermo. Kiedyś pewnie i do tego dojdę, ale z opisu nie wynika nic ciekawego. Ot knajpa nad przepaścią… nieważne, że widok bardziej piękny niż mrożący krew w żyłach. Nieważne, że wokół rośnie infrastruktura turystyczna. Jesteśmy nadal na rubieżach, gdzie dyskutują dwie kobiety pochodzące z lepszego świata.
Ciekawy jest opis samej drogi, która kilka lat temu została odnowiona. Nadal wiedzie nad przepaścią – to prawda, ale została zdecydowanie poszerzona i co więcej, w większości miejsc są barierki. Podobnie jak w przypadku miejsca, gdzie zdarzył się wypadek studentek z Elbasanu. Natomiast wraków samochodów więcej widywałam w Dalmacji niż na tej trasie…
Wiadomo – taka jest moda. Tak należy opisywać Albanię. Szef mi powtarza „Ważne, że mówią Izka!”
Może to prawda.
Nie lubię tekstów o wszystkim i o niczym. Ładna kreska, ale szkic koślawy. Może warto było się skoncentrować na mercedesach (brawo za dobry fragment o pragmatycznym wymiarze kupowania mercedesów) czy jak już trzeba na kobietach.
To jest temat rzeka. Temat, który próbuję dotknąć, ale w rzeczywistości mi się zawsze wymyka. Całkiem niedawno rzucił mi się w oczy nagłówek wywiadu z Dorotą Horodyską, o której wielokrotnie już w blogu wspominałam. Brzmiał mniej więcej tak „Wszyscy chcą czytać tylko o zaprzysiężonych dziewicach”.
Oczywiście w tym wzorcowym szkicu o Albanii tego tematu nie zabrakło. Został ujęty zgrabnie i elegancko. A później rozpoczął się melancholijny wywód, że ciężko jest być kobietą w Albanii. Dramatycznie podkreślony cytatem z Orneli Vorpsi.
To prawda faceci tam nie pomagają w domu, nie zajmują się dziećmi. Tak zostali wychowani przez… matki. Mężczyźni trzymają się razem, stanowią silną grupę, którą widać na ulicach.
Kiedy po raz kolejny gotowałam się, bo na drodze stanęła mi Albanka z całym stekiem złośliwości na ustach znajomy tylko się roześmiał. „Iza, czym ty się przejmujesz? Przecież to normalne, że kobiety się nawzajem nienawidzą!” Źródło problemu nie jest tylko w kulturze bałkańskiego macho. To jest problem, którego nie da się tak łatwo sklasyfikować, bo wiem z własnych obserwacji, że pięknym kobietom jest tak samo łatwiej w Albanii jak w innych krajach, a kwestia „kurestwa” nie jest kwestią atrakcyjności, a zachowania. Nie zauważyłam też żeby ktokolwiek pilnował swojego „wianka” z jakąś szaloną skrupulatnością.
W tej całej rozprawie, o kraju który nie istnieje chwilami uderzały dobre fragmenty, które żałowałam, że nie mogą być mojego autorstwa. Szkoda mi jednak powierzchowności. Szkoda, ze „gastroturystka Małgorzata Rejmer” nie napisała nic o świetnym jedzeniu. Żal, że w takim ładnym magazynie nie pojawiły się ładne zdjęcia ładnych miejsc z ładnej Albanii. Brzydka i zabłoconą znamy już wszyscy zainteresowani tematem. Czy to z Kadarego, czy z źródeł dużo, dużo słabszych.
Ja bym obstawiała tę pierwszą Panoramę, na przełęczy 😉
Natomiast co do samego tekstu, mam wrażenie, że autorka nie do końca przygotowała się do realizowanego tematu. Albania jest piękna, ciekawa, różnorodna, ale ja tego w tym artykule nie odnalazłam i raczej nie zachęciłby mnie do podróży w tym kierunku.
Takich tekstów czytałam już dziesiątki. Autorka dostała zadanie i wykonała je mieszcząc się w wierszowce i nie burząc stereotypu myślenia o dzikim kraju 😉
Nic dodać, nic ująć. Nie każdy do pisania o podróżach podchodzi z pasją 😉
Ja o Albanii zacznę pisać od nowego roku, także zapraszam do lektury 😉
O Albanii już nie potrafię pisać z kontekstu podrozniczego. Dla mnie to już trochę dom, miejsce pracy dlatego zawsze wkurzają mnie takie beznadziejne relacje nastawione na wątpliwy efekt artystyczny 😉
Śledzę bloga już jakiś czas. Ciekawie Pani pisze i widać, że Albania nie jest Pani obca! Jednak jestem osobą lubiącą zapach papieru, wiec może kiedyś się doczekam opowieści w tej formie. DO DZIEŁA PANI IZO!!!
Oj, jak dobrze, że nie jestem sama takiej ocenie! “Bukareszt, krew i kurz”, pomimo kilku ciekawych historii to mocno irytująca książka. Wszechwiedza autorki i dość naciągany mistyczny styl pisania… brr!
Przyznam, że negatywnie nastroiła mnie również opinia, że autorka lubi sobie podebrać idee i co ładniejsze zdania z blogów czy ogólnie sieci… Ale czasopismo odpisało, że nie będą narzucać autorowi zdania i posłało mnie na drzewo 😉 Niezbyt fajnie jak na takich światłych i otwartych ludzi. Ale kurde nadal żal tej wydanej kasy 😉
Bardzo fajny blog, fajnie sie go czyta. Tak jak napisal ktos wczesniej powinnas rozwazyc wydanie tego w formie ksiazki.
Co do artykulu o Albanii to nie czytalam, ale jeden jedyny raz kupilam Kontynenty bo dolaczona byla do nich ksiazka Mariusza Szczygly przez co nie moglam zajrzec do srodka. Sam wiec juz moj poczatek przygody z Kontynentami byl… niefortunny. Sprzedawczyni na moje pytanie czy jest to miesiecznik podrozniczy odpowiedziala: “Nie, to jest o kontynentach” 🙂 Kupilam, ale strasznie ciezko sie to czyta, wiekszosc autorow teksow nie ma dosc talentu lub woli, aby przeniesc czytelnika na miejsce.
Najbardziej jednak bawia mnie “podrozniczki” z rodzaju tych co pojechaly do Albanii rok, dwa lub trzy lata temu i zachwycaja sie jej “dzikoscia”. Dzikiej Albanii to juz dawno nie ma. Albania byla “dzika” 12 lat temu teraz to juz normalny, europejski kraj z pewnymi cywilizacyjnymi niedociagnieciami. Kiedy pojechalam tam w ubieglym roku bylam zszokowana i szczerze uradowana zmianami jakie tam zaszly. Oczywiscie jest jeszcze wiele do poprawy, ale gdzie nie jest? Spojrzmy na swoje wlasne podworko.
Dla przecietnego Europejczyka, Polaka Albania ma jeszcze cos z dzikosci bo odbiega od europejskich standardow nadal, ale tak jak pisze: dla przecietnego. Dziwi mnie natomiast, ze ktos kto pracuje dla miesiecznika Kontynenty potrafi nazwac Albanie dzika.
Do odpowiedzi zabierałam się kilkukrotnie – dużo wątków 🙂
I cholera w sumie z każdym się zgadzam! O Kontynentach nie chce nawet mi się pisać. Pomysł na to pismo to snobizm mieszany z ignorancją ozdobiony ładnymi foteczkami. Wydmuszka-pustostan.
Natomiast jak chodzi o Albanię to podoba mi się to, że nad jej “domniemaną dzikością” przechodzisz do porządku dziennego czyli do obrazu kraju, który owszem ma wady, ale co z tego? To normalne miejsce ze swoimi przywarami 😉 Dzięki za takie fajne spojrzenie 🙂